Home WEWNĘTRZNA RÓWNOWAGA Jesteśmy tym o czym myślimy

Jesteśmy tym o czym myślimy

Przez Anna H. Niemczynow

Myślimy nieustannie. Nasze umysły każdego dnia pracują na najwyższych obrotach. Często, kiedy zachęcam innych do medytacji słyszę „Ale na nie umiem nie myśleć Ania”. No właśnie..

Ja też nie umiem nie myśleć kochani i już dziś wiem, że w medytacji nie chodzi o to, aby nie myśleć, lecz o to by pozwolić myślom płynąć bez oceniania ich. Ustawić się w punkcie obserwatora, przyglądać się temu, co sami sobie chcemy powiedzieć. Największa mądrość jest właśnie w nas samych.

Nasze umysły są stworzone z myśli i przekonań. Przekonania, to nic innego jak powtarzane codziennie i systematycznie „Prawdy”, które stały się naszymi. Pisząc „prawdy”, celowo wzięłam to słowo w cudzysłów, bowiem to, co dla jednego jest prawdą, dla innej osoby może okazać się wierutnym kłamstwem.

Naukowcy podają, że przez naszą głowę każdego dnia przebiega około 60 000 myśli. Kiedy uświadomiłam sobie, że jest to jedna myśl na jedną sekundę, przysięgam – złapałam się za głowę. To wszystko dzieje się w czasie, kiedy nie śpimy. Nic dziwnego, że pod koniec dnia padamy na twarz i czasami mamy ochotę odciąć sobie głowę.

Jeszcze bardziej przeraziło mnie to, że 95% myśli, są to myśli powtarzane każdego dnia. Myślimy o tym, o czym myśleliśmy wczoraj, przedwczoraj, przedprzedwczoraj. Nasze umysły niczym iPod, odtwarzają wciąż tą samą piosenkę. A gdzie miejsce na kreatywność?

Wpadamy w koleiny naszych myśli, co wydaje się być niewiarygodne.

To wszystko nie byłoby takie przerażające, gdyby nie fakt (poparty badaniami naukowców), że u przeciętnego człowieka 80% myśli z każdego dnia, to myśli negatywne. Automatycznie, myślimy źle o sobie, świecie, zdarzeniach które nas spotykają. Często mamy obrażone miny ze zwykłego, ludzkiego przyzwyczajenia a nie dlatego, że coś nas złego spotkało. Jak ktoś się uśmiecha, wydaje się nam, że na pewno ma lepiej od nas, bo przecież jakie ta osoba może mieć problemy, prawda?

Podczas ostatniego spotkania autorskiego, podeszła do mnie dziewczyna, cudowna, młoda, piękna i wyznała, że przeprasza mnie za to, że źle mnie oceniła. Przyznała się, że kiedy oglądała moje zdjęcia na instagramie czy facebooku, wydawało jej się, że całe dnie spędzam tylko na przeglądaniu najnowszych katalogów z ubraniami. Powiedziała : „Jakie problemy może mieć osoba taka jak ty? Wiecznie się uśmiechasz i wyglądasz promiennie. Śmiałam się z twojej książki, bo co ty tam mogłaś napisać? Dopiero jak ją przeczytałam ( tu nastąpił napływ łez do oczu czytelniczki ) – …czegoś takiego nie mógł napisać ktoś, kto nie ma pojęcia o życiu. Bardzo ci za nią dziękuję, bardzo mi pomogłaś, bardzo cię przepraszam”.

Wzruszyłam się w tym momencie. Dostałam od tej osoby tyle dobra, zrozumienia i wsparcia. Pozytywny kop energetyczny do dalszej pracy nad książkami. Takich sytuacji w moim życiu było więcej. Dostaję piękne listy oparte na wdzięczności, uznaniu, słowach wsparcia dla tego, co robię i wyznań, że oceniano mnie inaczej…

Nie myśl, że jestem innym człowiekiem, niż Ty. Tak samo jak Tobie, tak i mnie, myśli w głowie obijają się o siebie jak nieznośne kręgle. Czasami chciałabym je strącić ogromną kulą ale już wiem, że w pracy z umysłem nie ma drogi na skróty.

Dziś patrzę na myśli bardziej świadomie. Nauczyłam się i wciąż się uczę z nimi współpracować. Przeczytałam mnóstwo książek o tym, jak sprawić, aby moje życie i życie ludzi będących w naszym otoczeniu płynęło na fali spokoju. Doszłam do punktu w którym uświadomiłam sobie, że to nie otoczenie jest winne moim negatywnym myślom, ale ja sama. Zaczęłam nad nimi pracować.

Grzebiąc i dociekając, dotarłam do wiadomości, które wiele mi uświadomiły i którymi pragnę się z Wami podzielić.

Naukowcy, przeprowadzili badania przepływu krwi i poziomu aktywności mózgu i odkryli, że negatywne myśli stymulują te obszary mózgu, które odpowiedzialne są za odczuwanie lęków i popadanie w stany depresyjne. Natomiast pozytywne myśli działają na nas niczym lekarstwo, wywierając na nasz mózg dobroczynny i kojący wpływ. NIby każdy z nas to wie, ale uwierz mi, jest różnica między tym co wiemy a tym o czym mamy pojęcie.

Postanowiłam więc działać! Chciałam zmienić swoje myśli. Założyłam zeszyt, w którym każdego dnia wypisywałam dziesięć dobrodziejstw, które mi się przytrafiły każdego dnia (jeśli czytałaś/eś opowiadanie dziesięć dobrodziejstw mojego autorstwa, to już wiesz skąd wziął się pomysł na jego tytuł ;-))

Każdego dnia znajdywałam coś pozytywnego i dobrego. Nie były to wielkie rzeczy typu : Wycieczka na Bora Bora czy tym podobne.(nigdy nie byłam na Bora, Bora ;-)) Wręcz przeciwnie. Za dobrodziejstwo uznawałam sam fakt, że się obudziłam, mogłam wziąć prysznic pod ciepłą bieżącą wodą, mój syn dostał piątkę, moja córeczka namalowała mi laurkę, znalazłam czas na bieganie itd… Zauważyłam, że to codzienne wypisywanie dobra, działa na mnie stymulująco. Czuję się lepiej, więcej się uśmiecham i mam w sobie większy spokój. Dotarło do mnie, że tak naprawdę mam w życiu wszystko. Dlaczego więc miałabym się nie uśmiechać?

Nie…problemy nie przestały mnie omijać a przeszłość nie stała się inna z tego powodu. Nadal jestem dzieckiem z rozbitej rodziny w której od zarania dziejów istniał problem uzależnień. Nadal jestem dzieckiem ludzi, który nie potrafili ze sobą żyć i wreszcie się rozeszli. Nadal jestem kobietą, która doświadczyła przemocy fizycznej i psychicznej. Nadal jestem matką, która chyba nigdy nie przestanie próbować wynagrodzić synowi rozstania z jego biologicznym ojcem, ale…

Jestem też kobietą myślącą i wiedzącą, że to jak myślimy, wpływa na nasze samopoczucie. Pragnę się koncentrować na tym, co dobre. Pragnę się dzielić z Tobą tym, co odkryłam, abyś i Ty poszukała/poszukał tego w sobie.

Kiedy dopada mnie jedna negatywna myśl, na jej miejsce wyszukuję pięciu pozytywnych. Poza tym, wiem, że nasze myśli nie zawsze są prawdziwe. Ileż to razy wyświetlamy sobie filmy nie mające nic wspólnego z rzeczywistością?

Kiedyś, kiedy mój mąż nie zadzwonił o umówionej porze (a jest takim człowiekiem, że jak coś obiecuje to zawsze dotrzymuje słowa) Zaczęłam myśleć o tym, jak to na pewno ktoś go napadł, albo miał wypadek, albo spotkało go coś jeszcze potworniejszego. Ułożyłam w głowie cały plan działania, jak to teraz samotnie będę wychowywała dwójkę dzieci i do kogo zwrócę się o pomoc itd, itd… Po godzinie Przemysław zadzwonił i przeprosił mnie, że…po prostu usnął.

Wniosek nasuwa się sam – po co mi były te myśli? NIe trzeba wierzyć wszystkim naszym myślom.

To, co pozytywnie nas wzmacnia to akceptacja, jasność umysłu, zaufanie do świata i ludzi, cieszenie się z drobnych rzeczy, odkrywanie na nowo każdego dnia i dopatrywanie się dobra w każdym wydarzeniu.

Dziś rano obudziłam się z myślą, że pragnę zrobić coś dobrego, tu i teraz, nie ważne, że jestem przeziębiona i nie wychodzę spod koca. Wczoraj mąż kupił mi leki, na kuchni gotuje się pyszny rosół a ja piszę pełna wiary, że komuś te słowa dzisiaj pomogą. Jeśli znajdzie się chociażby jedna osoba, która po przeczytaniu tego postu postanowi założyć sobie „Zeszyt dobrodziejstw”, ja będę wdzięczna i szczęśliwa.

Myślę sobie jeszcze o jednej rzeczy. Często wydaje się nam, że przez to co uczyniliśmy kiedyś, nie mamy prawa do szczęścia dziś. Nasza przeszłość jest naszą kulą u nogi. Rozpamiętujemy nasze negatywne postępowanie wciąż osądzając swoje dawne czyny (tak, tak ja też tak miałam. Napisałam o tym w powieści „W maratonie życia”) Jednak wraz z upływem czasu nauczyłam się odróżniać wzięcie odpowiedzialności za swoje postępowanie, od obwiniania siebie. To dało mi wolność dokonywania nowych wyborów, lepszych wyborów za sprawą których moje życie wypiękniało. Wybaczyłam sobie. Ale o wybaczaniu może napiszę innym razem?

Wysyłam miłość
Ania

Ps. Jeśli masz ochotę posłuchać wywiadu, którego udzieliłam dla radia Victoria to kliknij tutaj <3

Mogą Cię również zainteresować

Zostaw komentarz