Home MAGIA CODZIENNOŚCICICHE CUDA Szczecin Maraton!!! O uczuciach….

Szczecin Maraton!!! O uczuciach….

Przez Anna H. Niemczynow

Wiem już jak to jest pokonać samą siebie. Wiem, jak jest przebiec króla…Ten dystans nie bez przyczyny zwie się tak wzniośle. Emocji mety, nie da się kupić za żadne pieniądze. Im lepsze przygotowanie, tym większa satysfakcja…

Jak będzie teraz? To pytanie spędza mi sen z powiek już od kilku nocy. Od kilku dni nie potrafię myśleć o niczym innym. Wszystko kręci się wokół maratonu. Regeneracja, odżywianie, „nastawianie” głowy, bo to ona odgrywa kluczowe znaczenie.

Pobiegnę w moim kochanym Szczecinie…mieście, gdzie na nowo uwierzyłam, że jeszcze nie wszystko stracone. W mieście, gdzie pokochałam po raz kolejny, uspokoiłam myśli, siebie, swoją duszę…to tu nosiłam w sobie nowe życie, moją piękną Lili Annę…

Pierwszy maraton przebiegłam w Kołobrzegu, myśląc o swoim wspaniałym synku… to tam przyszedł na świat..

Drugi maraton pobiegnę w Szczecinie…to tu dobry Bóg obdarował mnie córeczką…

Czy się boję? Tylko głupcy, bądź ludzie zbyt pewni siebie się nie boją…teraz już wiem, jak to jest walczyć na ostatnich kilometrach…mam łzy w oczach jak pomyślę o mecie…jak pomyślę o ciszy, w której słychać jedynie „tupot”stóp..stóp, które niosą do końca…

Tym razem też tak będzie. Będą mnie niosły moje nogi, będę dziękować Bogu za to, że je mam i …będę się modlić…dla mnie Maraton to nie jest zwykły bieg, oj nie…Tylko ten, kto pokonał ten dystans wie, co się wtedy czuje. Zawsze marzyłam o tym, aby tego doświadczyć. Zwykłam spełniać swoje marzenia, więc biegnę.

Nie ma rzeczy niemożliwych. Granice istnieją tylko w naszych łowach. Jeśli ktoś śmieje się z Twoich marzeń, to znaczy, że jego umysł jest zbyt ograniczony, by w nie uwierzyć. Trzeba robić swoje, nie zważając na opinie innych. Porywać się z motyką na słońce i grzać w jego promieniach. Żyć tak, jak by każdy dzień miał być tym ostatnim.

Kto by pomyślał, że ja będę kiedyś biegać maratony ? Ja??? Przecież byłam zawsze tą siedząca w ławce rezerwowych. Grubą Anką w starych tenisówkach. Nie błyszczałam na szkolnych dyskotekach, nie grzeszyłam oryginalnością. Dziś śmiem twierdzić, że właśnie dlatego jestem tu, gdzie jestem. Bo lubię sobie i tylko sobie udowodnić, że…jestem w stanie zrobić coś ponadprzeciętnego. Wierzę, że moje małe ciało poniesie mnie tam, gdzie będę chciała bo..steruje nim moja głowa, moje myśli i moje marzenia. Nikt mi tego nie zabierze, szczęścia nie kupię w najbardziej prestiżowym butiku świata. Szczęście nie spada z nieba, nie rodzi się wraz z oczekiwaniem na nie. Na szczęście trzeba solidnie, uczciwie zapracować. Spontaniczność emocji smakuje wtedy, gdy się je planuje w swoich myślach.

Widzę siebie na mecie, myślami już tam jestem. Będę zmęczona i geście radości, nie będę miała siły unieść swoich ramion wyżej, niż na wysokość barków to… to jedno wiem!!!

Dla moich wspaniałych dzieci…Remika i Lili….bo nad życie kocham…

Pobiegnę!!!

Ściskam ciepło – Ania

Ps.
P…nie jesteśmy idealni, ale idealnie zmagamy się z tym każdego dnia…Dziękuję, że jesteś, trwasz i wspierasz…mimo, że żyjesz z wulkanem…

Foto – Karol Skiba – META KOŁOBRZEG MARATON – MAJ 2015.

grape (51)

Mogą Cię również zainteresować

3 komentarze

Kemi 18 września 2015 - 13:21

Aniu! twój wpis mnie niezwykle wzruszyl..
zycze ci dobrego biegu, niech nogi niosą, pluca nie zawiodą, a glowa mysli pozytywnie! 🙂

Odpowiedz
Lilianna 18 września 2015 - 14:32

Wspaniały wpis 🙂 trzymam za Ciebie mocno kciuki! Dasz radę 🙂

Odpowiedz
Ania 8 grudnia 2015 - 15:34

O matko, ależ Ty jesteś szczupła 🙂 Pogratulować tylko.

Odpowiedz

Zostaw komentarz