Home WEWNĘTRZNA RÓWNOWAGA Czy warto poganiać życie?

Czy warto poganiać życie?

Przez Anna H. Niemczynow

Wszystko w życiu ma swój czas, chociaż my, ludzie, tak bardzo pragniemy, aby niektóre rzeczy przyspieszyć. Jesteśmy specjalistami od poganiania. Czyż nie? Tak trudno nam odpuszczać. Wciąż uczę się odpuszczania i wybaczania sobie tego, że nie jestem idealna. Kiedy wydaje mi się, że już mi się to udało, wydarza się coś, co sprowadza mnie na ziemię motywując, bym uczyła się od nowa. Codziennie sobie przypominam, że moim celem jest rozwój, a nie doskonałość. 

Najgorzej jest porównywać się z innymi. Niby każdy z nas wie, że nie powinien tego robić, a jednak…robimy to. Porównujemy swoje ciała, zarobki, umiejętności. Jak temu zapobiec? To bardzo proste – codziennie ćwiczyć się w miłości do siebie. Nawet, jeśli nie jesteś osobą wierzącą, na pewno obiło Ci się o uszy przykazanie „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. Czy kiedykolwiek poddałaś/eś refleksji te słowa? Ja tak. Mówią nam one o tym, aby najpierw pokochać siebie, a dopiero potem ukochać innych. Uczę tego swoją córeczkę. Coraz lepiej nam idzie 🙂 

Na początku trudno jest być dla siebie miłym. Trudno nam nie winić siebie za negatywne myśli, za zazdrość, za złość. A przecież to wszystko naturalne odczucia. Czasami wyżywamy się na kimś tylko dlatego, że coś nam danego dnia nie poszło, czegoś nie zdążyliśmy zrobić. Warto się wtedy zatrzymać i zadać sobie pytanie: „Dlaczego to robię?” Dlaczego jestem niemiła?

To wystarczy.

Kiedy udzielamy sobie odpowiedzi na zadane pytania – złość przemija, ulatuje. Okazuje się, że wystarczy być uważnym.

Nie musimy winić siebie za negatywne doświadczenia. W gruncie rzeczy, to przecież one nas uczą, prawda? Dzięki nim zauważamy, że coś wymaga poprawy. Aby szybko sobie pomóc, możemy wziąć kilka głębszych, świadomych wdechów i wydechów za pomocą których uwolnimy napięcie. Możemy w myślach wypowiedzieć  afirmację miłości : „Kocham Cię…(tu wstaw swoje imię) Jesteś doskonała w swej niedoskonałości. Życie jest radością”. 

Nie starajmy się być tacy porządni w swoich modlitwach. Nie dobierajmy słów, ważąc je przesadnie. W tym miejscu przypomina mi się pewna historia ze zbioru opowiadań chasydzkich. Prawi o biednym, niedouczonym, aczkolwiek bardzo dobrym i wrażliwym wieśniaku, który nie umiał się modlić, dlatego też zawsze nosił przy sobie modlitewnik, z którego każdego wieczoru z trudem sylabizował jedną, czy dwie strony. Pewnego razu, kiedy był w podróży okazało się, że zapomniał swojego modlitewnika. Co zrobić? Jak iść spać bez pacierza? Daremnie usiłował sobie przypomnieć chociażby fragment modlitwy. Ponieważ był wiernym i dobrym człowiekiem, zwrócił się do Boga tymi słowami :

„ Panie, Ty wiesz, że jestem roztargniony i że zostawiłem w domu swój modlitewnik. Wiesz także, że jestem starym osłem, który nie zna na pamięć ani jednej modlitwy. Ale zrobię tak; wyrecytuję Ci pięć razy, powolutku, cały alfabet, a Ty wybierzesz sobie litery, ułożysz je, jak zechcesz i zrobisz z nich modlitwę, jaka Ci się najbardziej spodoba”. 

Jak się pewnie domyślacie, alfabet spodobał się Stwórcy bardziej, niż wszystkie dzieła razem wzięte, chwalone przez najbardziej wybrednych krytyków literackich. 

Jako ktoś, kto pisze książki, mogę z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa powiedzieć, że prostota jest najtrudniejsza. Ubrać coś pięknego w znane wszystkim słowa i zrobić to tak, aby zaparło dech i wzruszyło – to majstersztyk. Nie chodzi o to, by się popisywać, lecz o to, by powstała bliska relacja miedzy ludźmi, którzy pragną coś sobie ofiarować. 

Wracając do sedna rozważań – wszystko w życiu ma swój czas i nie warto niczego popędzać. Już tyle razy przekonałam się, że wszystko, co najlepsze, dzieje się w najwłaściwszym dla mnie momencie. Zastanów się teraz chwilę, czy zło, jakiego doznałaś/aś, nie wyszło na dobre? 

Ostatnio miałam kryzys w nauce języka niemieckiego. Na pewno wiesz, jak to jest, kiedy robisz coś i robisz dzień w dzień, i oczekujesz szybkich efektów, a one…nie przychodzą. Należy wtedy zachować cierpliwość, nie poddawać się. Efekty przyjdą wtedy,  wtedy, kiedy przyjdzie na nie odpowiednia pora. Nie żałuj inwestowanego czasu, bo on i tak upłynie. 

Kiedy znów kusi nas, aby poganiać życie, warto wtedy zamknąć oczy i pomysleć o słońcu. Ono niezmiennie, od lat wschodzi wtedy, kiedy kończy się noc. Nie zaskakuje nas w jej środku, prawda? 

Tak samo jest z nocą – przychodzi wtedy, kiedy kończy się dzień. Nie zaskakuje nas ciemnością o trzeciej po południu. W lipcu nie pada śnieg, a w grudniu nie kwitną kasztany. Natura tak wiele nas uczy.

Wdech, wydech – ZAUFAJ. 

Wszystko w Twoim życiu dzieje się w odpowiednim czasie. Nie warto poganiać życia. Na wszystko jest odpowiednia pora i miejsce. 

Jeśli masz chwilkę, włącz mantrę Ong Namo  

Posłuchaj nauczyciela, którego nosisz w sobie. Zamknij oczy i pozwól sobie na bycie takim człowiekiem, jakim naprawdę jesteś. W głębi naszych serc wszyscy pragniemy tego samego – MIŁOŚCI I AKCEPTACJI.

Mantra ONG NAMO GURU DEV NAMO w wolnym tłumaczeniu oznacza: kłaniam się nieskończonej energii wszechświata, kłaniam się sobie i energii wszechświata, która jest we mnie.

Bądź spokojem, bądź miłością.Kocham Cię całym sercem i prosto z niego wysyłam Ci miłość.

Ania

Mogą Cię również zainteresować

6 komentarzy

Danusia 4 czerwca 2020 - 22:39

Dokładnie Aniu wszystko przyjdzie w swoim czasie ,robilam prawojazdy rok..:)tak mi zeszlo , twierdzilam co ja tu robie nic mi nie wycodzi ciagle krytyki od instruktorow stres na egzaminach wyjezdzilam chyba z 60 godzin:) bylam tak zniechecona ale ta złość tak mnie determiniwala poszlam dzien przed urodzinami 23 lipca bylam w 4 miesiacu ciazy ,przepraszalam synka ze narazam go na stres ale .. moze to glupie ale chcialam przekazac mu w genach wytrwalosc i dozenie do zamiezonego celu i pokonanie slabosci,;) to byl 6 raz ale zdalam i zdalam sobie sprawe ze na wszystko przyjdzie czas tylko trzeba nad tym pracowac.Dziękuję Dziękuję Dziękuję❤

Odpowiedz
Anna H. Niemczynow 5 czerwca 2020 - 13:36

Danusiu, nie ważne ile coś trwa. Czas i tak upływa. Gratuluję Ci sukcesu 🙂 Bądź z siebie dumna <3

Odpowiedz
Danusia 5 czerwca 2020 - 23:58

Odpowiedz
Anna H. Niemczynow 15 czerwca 2020 - 14:00

<3

Odpowiedz
Gabrysia 8 czerwca 2020 - 15:50

Piękna opowieść o zapomnianym modlitewniku. My nieraz decydujemy za Boga, co powinien od nas usłyszeć i zapominamy, że może też czasem chciałby On nam coś powiedzieć. Tyle pięknych okazji do milczenia i słuchania w pokorze – daje medytacja, boleję nad tym ,że ciągle jeszcze jest traktowana jak najgorsze zło tego świata. Pozdrawiam pięknie. ( Lili już przeczytana- wchłonięta, teraz zarywam noce nad książką
” jej portret” 🙂

Odpowiedz
Anna H. Niemczynow 15 czerwca 2020 - 14:02

Gabrysiu, dziękuję Ci za ten piękny komentarz. Dziękuję za to, że jesteś i czytasz. Kochana, nie zarywaj nocy przeze mnie 😉 Śpij, regeneruj się, wstawaj o świcie, by czytać. Wtedy jest najpiękniejsza energia. Do medytacji, modlitwy, czytania. Przytulam Cię do serca i wysyłam moc serdeczności <3

Ania

Odpowiedz

Zostaw komentarz