Kochać matkę swoich dzieci… To najpiękniejsze, co może dać mężczyzna swojemu potomstwu. Kiedy mężczyzna kocha kobietę, ta rozkwita i zdaje się błyszczeć jaśniej od gwiazd rozrzuconych po letnim niebie.
Aby być ojcem nie wystarczy powołać na świat potomstwo. Trzeba jeszcze wziąć na barki odpowiedzialność za swoje dzieci i bodaj częściowo za kobietę, bez której życie nie zdołałoby nawet zaistnieć.
Dziś Dzień Ojca… Od rana rozmyślam o tym, jakim ojcem jest mój mąż i jakże trudne spadło na niego zadanie w chwili, gdy związał się ze mną, mamą samotnie wychowującą małego chłopczyka. Chłopczyka, który dziś jest już dorosłym mężczyzną i to, jaki jest, w dużej mierze zawdzięcza przede wszystkim swojemu przybranemu Ojcu.
Chociaż nie lubię słowa „przybranemu”, to nie bardzo wiem, jakim innym mogłabym je zastąpić. Dla mnie Przemek jest najważniejszym ojcem, jakiego posiada mój syn. To Przemek chodził z Remikiem do lekarza, to Przemek czytał bajki na dobranoc, to Przemek nauczył Remika jeździć na rowerze i na łyżwach. To z Przemkiem mój syn pływał motorówką i to z Przemkiem ćwiczy się jako kierowca auta.
Ja obserwuję.
Stoję obok ich relacji od samego początku i jestem najsurowszym krytykiem. Jedno krzywe spojrzenie Przemka, a już budzi się we mnie tygrysica, gotowa walczyć o swoje potomstwo nawet z człowiekiem najbliższym jej sercu. Przemek jest miłością mojego życia…a jednak jestem matką i z macierzyńskiem instynktem zwykle przegrywam.
Trzeba być prawdziwym mężczyzną, aby to wszystko ustać. Mój mąż jest prawdziwym meżczyzną. Chociaż moja babcia zwykła mawiała, że dzień chwali się po zachodzie słońca, a chłopa po śmierci, to…wybacz, babuniu, ale dziś wyłamię się nieco i zapomnę o radach, których zdążyłaś mi udzielić.
Mój mąż jest cudownym człowiekiem i wspaniałym ojcem. Najbardziej kocham w nim to, że potrafi przepraszać nasze dzieci. Lili, wiadomo, jest jego biologiczną córką, ale Remik…
Chyba więcej we mnie jest lęku o ich relację, niż w Przemku i Remiku o to, kim właściwie dla siebie są. Jesteśmy rodziną pozszywaną niczym stary, niepotrzebny nikomu kocyk. Połataną z ocalałych resztek światów, w jakich niegdyś żyliśmy. Nicią, jaka nas wiąże, jest miłość. Nie zawsze prosta, nie zawsze kolorowa, ale jednak miłość.
Ostatnie wakacje uświadomiły mi po raz kolejny, jak wielką wartością jest rodzina. Kiedy człowiekowi jest za dobrze, zdaje się zapominać o tym, co w życiu najważniejsze. A tym czymś, a raczej kimś, jest drugi człowiek. Uśmiech, jaki wywołujemy w nim swoimi słowami sprawia nam większą radość, niż jemu samemu.
Też tak macie? Lubicie, gdy ludzie, których kochacie, są szczęśliwi?
Ja uwielbiam, wręcz kocham.
Kocham patrzeć na uśmiech Przemka, Remika i małej Lili. To mnie uskrzydla, dodaje sił, energii, sprawia, że oddycham głębiej a powietrze zaciągnięte w płuca dociera do najskrytszych zakamarków mojego ciała odżywiając je i sprawiając, że wzrastam jako kobieta, jako matka.
Dziś, chociaż jest mi oczywiście smutno, chyba potrafię zaakceptować fakt, że mój tata nie chce mieć ze mną kontaktu.
Dziś już nie oszukuję się, że to kiedykolwiek się zmieni.
Dziś już chyba brakuje mi sił i ochoty, by próbować.
Dziś puszczam mojego tatę wolno i pozwalam mu decydować o tym, jak chce żyć.
Dziś mam wreszcie obraz tego, jak naprawdę powinno wyglądać Ojcostwo.
Dziękuję Ci za to, Przemku. Dziękuję za Twoje wzloty i upadki na niełatwej drodze, którą przyszło Ci kroczyć po tym, jak związałeś się z kobietą z dzieckiem.
Kiedyś miałam żal do życia i świata o to, że nie wygląda tak, jak bym tego pragnęła. Dziś potrafię za to dziękować.
Dziękuję Ci, życie, za dzieciństwo w którym tak często brakowało ojcowskiej miłości.
Dziękuję Ci życie, za brak miłości dziadka.
Dziękuję Ci, życie, za brak miłości biologicznego ojca mojego syna.
Nade wszystko Ci za to dziękuję. To była moja droga, by poznać miłość OJCA moich dzieci, Przemka.
A te nasze ostatnie wakacje zabiorę w swoim sercu wszędzie tam, dokądkolwiek mnie życie poniesie. Chwile szczęśliwości, tak piękne, niby spontaniczne, aczkolwiek zaplanowane przez mojego męża, sprawiły, że czułam się kochana.
A człowiek kochany już się nie lęka. Ma w sobie spokój o przyszłość i poczucie bezpieczeństwa. Czuje się częścią wszechświata i to jest NAJWAŻNIEJSZE.
Miłość JEST WSZYSTKIM – uwielbiam te słowa. Często piszę je w dedykacjach książek dla moich kochanych Czytelników. Dlaczego je uwielbiam? To bardzo proste.
BO SĄ PRAWDĄ!
A prawda wyzwala, daje poczucie wolności i lekkości.
Gdziekolwiek jesteś, tato, bądź zdrów. Idź swoją drogą, a ja pójdę swoją. Chociaż nie będzie to nasza wspólna droga, ja dziękuję Ci za dar życia.
Ania
PS Przemku, dobrze, że jesteś <3
Wakacyjne kadry ze słonecznej Italii
Przepiękna Verona
Dom, w którym prawdopodobnie mieszkał Romeo 🙂 Przepiękna Verona
W bramie klubu Julii <3 Z moją kochaną córeczką <3 I nasze kiecki kupione na indyjskim straganie 🙂
Mediolan <3
Katedra w Mediolanie. Kocham wszystkie katedry. Zwiedzanie ich to moja pasja <3 Wielokrotnie widziałam tę katedrę w Internecie, lecz gdy zobaczyłam ją na żywo, zaparło mi dech w piersiach <3
Środek katedry i mój kochany mąż z naszą córeczką <3
Miej piękny dzień taty, kochanie <3
Nasza rodzinka <3
List do Julii napisany <3 Czekam na odpowiedź <3
Na balkonie Julii <3 Swoją drogą, ten balkon został dobudowany specjalnie dla turystów i z Julią ma tyle wspólnego, co kiełbasa z wegetariańskim jedzeniem 🙂
Mimo wszystko pocałować się z mężem na tym balkonie było cuuuudnie 🙂 A później jeszcze wołałam z balkonu : „Romeo, mój ty Romeo” 🙂 Oczywiście do męża wołałam. Stał na dole i cykał mi foty 🙂 Cieszył się z tych moich okrzyków, jak bąk, a tłum oczekujących na wejście na balkon turystów zamilkł 🙂
Najszczęśliwsza ja w weneckiej gondoli. To było marzenie mojego życia <3
Przemcio wszystko zaplanował. Spontanicznie, oczywiście 🙂
Lili zapytała: „Mam robić zdjęcia, jak mamusia płacze?” Przemek na to: „Rób, bo inaczej żadnych zdjęć nie będziemy mieli 🙂 ha ha ha 🙂 No widać moje ogromne wzruszenie.
Mój idealny, nieidealny PRZEMCIO – TATA NA MEDAL!!!
Najpiękniejszy prezent, jaki ojciec może dać swoim dzieciom, to miłość do Ich matki <3
Włoskie jedzenie jest takie pyyyyszne…. Jak widać na załączonym obrazku <3
Wenecja <3
Plac Świetego Marka i…miłość ojca <3
Mnie też dźwignał i się nie złamał !!! 😉 Tra la la 🙂
Gardaland 🙂 Świętowaliśmy urodziny Lili, które miała w styczniu, ale przez pandemię nie wypaliły 🙂
Nasza rodzinka na Placu Świętego Marka w Wenecji <3
Wenecka gondola raz jeszcze <3
Sto lat, moja piękna córeńko <3 Niech Pan Bóg Ci błogosławi <3
4 komentarze
Aniu, Piękny i wzruszający wpis! 🙂 Ojcostwo to duża odpowiedzialność i fajnie jest patrzeć, że masz obok siebie mądrego i czułego człowieka! Miłość w życiu każdego człowieka jest ważna do bliskich i nie tylko 🙂
Tulę mocno Was do serducha!
<3
Kochana Aniu.Tak pięknie piszesz o roli Ojca w życiu dzieci.Moje życie również napisało scenariusz w którym ojciec moich dzieci niewiele ma wspólnego z odpowiedzialnym ,dobrym ojcem.Staram się z tym pogodzić ,jest to bardzo trudne,jest mi z tym bardzo źle.Pytam siebie,dlaczego wybrałam właśnie Jego na ojca moich dzieci?może byłam zbyt młoda i głupia …
Mam nadzieję że przyjdzie dla mnie czas,aby się z tym pogodzic.Aniu dziękuję za wszystko,za to że jesteś❤️
Ania.
Aniu, przytulam mocno <3