Home MAGIA CODZIENNOŚCICICHE CUDA Naszym największym wrogiem, jest nasze rozpaczające serce – kiedy uderzy, nigdy nie chybia.

Naszym największym wrogiem, jest nasze rozpaczające serce – kiedy uderzy, nigdy nie chybia.

Przez Anna H. Niemczynow

Naszym największym wrogiem, jest nasze rozpaczające serce – kiedy uderzy, nigdy nie chybia. Znałam tę prawdę już dawno, lecz przypomniałam sobie o niej w chwili, kiedy zamieszkałam w innym kraju. Tęsknota za ojczyzną dzień za dniem zabierała mi chwile z teraz, sprawiając, że niekiedy opadałam z sił i nie miałam ochoty na nic. Zatraciłam się w swojej walce z doświadczeniem, z którym w zasadzie sama chciałam się zmierzyć i rzuciłam się w wir pracy zapominając o tym, że abym była spokojna i opanowana, moja dusza potrzebuje codziennej karmy jaką jest medytacja, aktywność fizyczna, modlitwa.

To wszystko zamieniłam na pracę. Zrobiłam to już któryś w swoim życiu i mimo wcześniejszych doświadczeń i wiedzy, że takie postępowanie wcale mnie nie wzmocni, uczyniłam to drugi raz. Dlaczego?

To pytanie zadałam sobie jakiś czas temu, kiedy to doznałam ogromnego rozczarowania efektami swoich działań. To, że biegłam szybciej, wcale nie sprawiło, że dobiegłam dalej. Wręcz przeciwnie. To mnie tylko wyczerpało i w efekcie usadziło z powrotem na miejscu startu. Z pokorą usiadłam na swoim stołku medytacyjnym i rozpłakałam się, zadając sobie pytanie: No i po co Ci to było?

Odpowiedź nie pojawiła się od razu. Jeszcze długo mocowałam się ze sobą, aby usłyszeć prawdę, jaka od dawna leżała na dnie mojej duszy. My, ludzie, zwykle niechętnie dokopujemy się do sedna nas samych. Bywa ono dla nas niewygodne. Łatwiej nam przypudrować nasz własny ból, niż się z nim zmierzyć.

Moim sposobem na mierzenie się z sobą jest medytacja i ręczne pisanie. Kiedy piszę ręcznie w swoim zeszycie, wtedy nie mam możliwości ucieczki przed tym, co jest we mnie. A we mnie ostatnio była walka…walka rozpaczającego za krajem serca i próba zadowolenia wszystkich dookoła, przy jednoczesnym zapomnieniu o sobie.

Mądry Bóg daje nam do przeżycia lekcje nie po to, aby nam „dowalić”. On wie, co dla nas dobre i kiedy doświadczamy niewygodnych dla nas sytuacji, dzieje się tak tylko po to, by nas czegoś nauczyć. Nie powinniśmy tracić wiary w to, że On jest z nami w tych trudnych chwilach i że wciąż trzyma nas za rękę i tuli w swoich ramionach.

Odpuściłam…Odpuszczenie było moją lekcją.

Polały się łzy człowieka, który się poddaje i woła „Panie, przepraszam za swój bunt. Naucz mnie wszystkiego, czego potrzebuję, aby wypełnić Twoją wolę. Wiem, że nie byłam gotowa na rzeczy, których pragnęłam i właśnie dlatego mi ich nie dałeś. Ufam Twojej mądrości. Ty widzisz całą moją drogę i wiesz co zrobić, abym przeszła przez nią mądrze”.

Wiesz, że poczułam ulgę? Odpuściłam próbę spełnienia oczekiwań całego świata. Najważniejszym jest, abym podobała się Bogu i czyniła wszystko tak, aby to Jemu się podobać. Kiedy będę podobała się Jemu, moje serce wypełni się światłem, jakie zacznie promieniować na osoby dookoła mnie i na wszystko, co robię. Przede wszystkim na moje książki.

Pisząc swoje ostatnie trzy pozycje („Życie Cię kocha, Lili”, „Dziennik wdzięczności” i „Powiedz życiu tak, Lili”)  zostawiłam w nich całą siebie. Bez reszty oddałam cały zapas swojej energii dla Czytelników i wiesz co poczułam? Poczułam, że studnia mojego światła wyschła i nie napiszę więcej nic wartościowego, dopóki jej nie napełnię. A przecież moją codzienną afirmacją są słowa „Tworzę wartość, daję wartość i otrzymuję wartość w zamian”. Czy moje serce będzie z nimi w spójności, jeśli pozostanie w stanie, do jakiego je doprowadziłam?

No właśnie…

Wróciłam na ścieżkę z której na chwilkę zeszłam i z upartością zaczęłam bardzo regularnie medytować, czerpać energię z mantr, i modlić się z jeszcze większym zaangażowaniem. Moja studnia napełnia się, a ja mam znów radość z tego, że pojawia się nadmiar, którym mogę się podzielić.

Wypełnij swoje serce radością, miłością i pokojem. Zadbaj o swoją duszę, a staniesz się światłem dla innych. Niech końcówka roku skłoni nas do refleksji. Niech czas na oczekiwanie Jezusa Chrystusa będzie czasem spokoju i miłości.

Kocham Cię

Ania

PS Te zdjęcia zrobiłam dziś rano w trakcie biegania. Pogoda jest wspaniała na tę formę aktywności. Przebiegłam pięć oczyszczających kilometrów ciesząc się z dnia, jaki został mi podarowany. Teraz zasiadam do historii, którą pragnę Wam opowiedzieć. Wiem, że będzie pełna, mądra, dobra. Taka „po mojemu”. Od serca, dla serca.

Mogą Cię również zainteresować

1 komentarz

Henryk 9 listopada 2023 - 12:40

Muszę żec, że b. metaforycznie ujęłaś tę wypowiedź, któraż to zafascynowała niemalże do końca.
Pozdrawiam
Henryk

Odpowiedz

Zostaw komentarz