Home WEWNĘTRZNA RÓWNOWAGA Niezwykła moc naszych myśli

Niezwykła moc naszych myśli

Przez Anna H. Niemczynow

Przez cały czas tworzymy myśli, które mają mniejszą lub większą intensywność. Nasze życie jest obrazem plonów naszych myśli. Wiem to na pewno.

Fale myślowe mają moc przyciągania. Przyciągają do nas innych ludzi, rzeczy, okoliczności.

Dziś rocznica wydania mojej debiutanckiej powieści „W maratonie życia”. Kiedy oglądam się wstecz, zauważam jak wielką pracę wykonałam. Nie chodzi tu o pisanie, lecz o pracę z myślami. W tym szczególnym dla mnie dniu, chciałabym się z Wami podzielić moimi przemyśleniami na temat drogi, jaką przeszłam we własnym wnętrzu.

W dzieciństwie słyszałam całą gamę komunikatów, które niepostrzeżenie zapisały się na taśmach mojego umysłu. Słyszałam na przykład; „siedź w kącie, znajdą cię”, „do niczego się nie nadajesz”, „zobacz jaka Kasia jest grzeczna, a ty to co”, „jesteś gruba”, „jesteś brzydka”, „twoje opowiadanie jest do niczego” itd… Większość z nich usłyszałam…w szkole.

Słyszałam podobne komunikaty tak często, że wreszcie zaczęłam w nie wierzyć. Stały się one moją prawdą. Rozkokosiły się we mnie tak głęboko, że nie wpadłam na to, że mogą być błędne.

Usłyszałam tych komunikatów setki, jeśli nie tysiące. Wszystkie one sprawiały, że wraz z upływem czasu coraz bardziej kurczyłam się w sobie. Obcy ludzie mieli wpływ na to, jak się czuję. Pozwoliłam im na to. Tak, ja im na to pozwoliłam. Biorę za to pełną odpowiedzialność, nie obarczając za to winą nikogo.

Kiedy stałam się dorosła ilość komunikatów przybrała na sile, a ja przez cały czas zastanawiałam się, co takiego robię źle, że ktoś mnie obgaduje, nie lubi, uważa za gorszą. Poświęcałam tym myślom bardzo dużo uwagi, aż wreszcie…zapadłam się w sobie tak bardzo, że nawet zaproponowano mi leczenie farmakologiczne.

To mnie otrzeźwiło. Pamiętam moment, kiedy byłam tak bardzo wycieńczona psychicznie, że postanowiłam odciąć się od ludzi. Zwyczajnie byłam nimi zmęczona. Przez ciągłą koncentrację nad tym, co mówią i myślą inni zatraciłam gdzieś siebie. Nie wiedziałam kim jestem i po co żyję? To wtedy zaczęłam zaczęłam sobie zadawać pytania i to właśnie wtedy doznałam olśnienia.

Uświadomiłam sobie, że słowa , które przebywają w moim umyśle tak naprawdę nie są moimi słowami, lecz słowami ludzi je wypowiadających. Dlaczego więc w nie wierzę?

No właśnie…Wierzyłam, bo dałam innym prawo do tego, by kształtowali moje myśli. Nikt inny, tylko ja sama dopuściłam do siebie słowa, które w długiej perspektywie wpływały źle na moje samopoczucie i na życie, które wiodłam.

Nie chciałam tak żyć. Całe moje wewnętrzne ja płakało i prosiło, abym wreszcie sama nad sobą się zlitowała. Maleńkie dziecko które w sobie nosiłam, stało niczym ta sierotka na skraju drogi i prosiło o uwagę.

Postanowiłam zmienić siebie i swoje życie, a zaczęłam właśnie od myśli.

Założyłam zeszyt, w którym wypisałam wszystko, co na swój temat usłyszałam. Następnie zastanowiłam się, czy to prawda i czy ja sama w to wierzę.

Czy prawdą jest, że nie jestem kreatyna?

Czy prawdą jest, że nie potrafię stworzyć niczego sensownego?

Czy prawdą jest, że nie zasługuję na miłość?

Czy prawdą jest, że nie potrafię stworzyć udanego partnerskiego związku?

Czy prawdą jest, że inni zasługują na lepszą pracę?

Czy prawdą jest, że jestem ofiarą losu?

Czy prawdą jest, że jestem gruba i nieatrakcyjna?

I tak dalej i tak dalej.

Te komunikaty mogły być prawdą, ale tylko w chwili, gdy to ja nadam im moc i dopuszczę je do swojego umysłu.

Zastanowiłam się, co mogę zrobić by sobie pomóc. Jak mogę zatrzeć w umyśle te komunikaty?

Uznałam, że wszystkie negatywne stwierdzenia zmienię na pozytywne. Jakkolwiek miałyby one brzmieć, zmienię je i już. Wyczytałam gdzieś, że aby unicestwić jedną negatywną myśl, w jej miejsce trzeba wstawić trzy pozytywne.

I tak przykładowo zdanie ” Nie zasługuję na miłość” zmieniałam na trzy zdania pozytywne:

„Zasługuję na miłość”

„Miłość pędzi do mnie wszelkimi kanałami”

„Jestem pełna miłości”

Zdanie: „Wszyscy mężczyźni to kłamcy” zmieniłam na:

„Mężczyźni są prawdomówni”

„Mężczyźni opowiadają śmieszne dowcipy, z których lubię się śmiać”

„Mężczyźni są czarujący”

Tych negatywnych komunikatów było tak dużo, że pracowałam nad ich przekształceniem miesiącami. Codziennie, sumiennie otwierałam swój zeszycik i uczyłam się pozytywnego myślenia. Tak jak w szkole.

Kiedy dziś ludzie patrzą na moje życie i moją uśmiechniętą twarz, a nie znają mnie, myślą sobie, że łatwo jest być optymistką, kiedy ma się takie życie.

Pragnę wyjaśnić, że gdy zaczynałam myśleć pozytywnie, moje życie było dalekie od ideału. Byłam mamą samotnie wychowującą dziecko, opuszczoną przez mężczyznę i pracującą na dwa etaty. Mimo to, uparcie wierzyłam, że zmiana myślenia zmieni moje życie.

O tym, jaką byłam, napisałam w mojej najnowszej powieści „Zostań ile chcesz”. Główna bohaterka jest dziewczyną z krwi i kości stworzoną na moje podobieństwo. Kiedy przeczytasz tę powieść powiesz pewnie „Nie do wiary! To ta sama dziewczyna”?

Tak, tak, tak – to ta sama dziewczyna!!!

Dziś mam większą świadomość siebie i życia. Dziś wiem, że poprzez moje myśli tworzę swoje życie. Stworzyłam w swoim umyśle komfortowe warunki do pracy. Codziennie pilnuję się, aby wybierać dobre, wspierające mnie myśli. Piszę Wam o tym, w co naprawdę wierzę i ze wszystkich sił chcę się z Wami tą wiedzą podzielić.

W „Bluszczu” opisałam wiele innych technik, które przede wszystkim pomogły mnie samej. Medytacje, mantry, pisanie pamiętnika.

Gdy to czytasz, możesz pomyśleć sobie „To całe pozytywne życie zajmuje tak wiele czasu”. Oczywiście masz rację. Też się nad tym zastanawiałam. O ileż łatwiej jest wstać rano i narzekać. Zwalać na inne osoby odpowiedzialność za swoje niepowodzenia. Szukanie dobrych stron wymaga wysiłku, ale też przynosi niesłychane rezultaty. Pomyśl sobie, że Twoje życie płynie, niezależnie od tego co o nim myślisz. Czy chcesz je spędzić na frustracji? Wiem, że nie. Każdy z nas pragnie spokoju i każdy z nas sam może go sobie ofiarować właśnie za pomocą myśli.

Piszę książki. Zawsze o tym marzyłam. Przez ponad trzydzieści lat bałam się po to marzenie sięgnąć. Aż wreszcie pomyślałam sobie, dlaczego nie? W czym ja jestem gorsza? Jeśli potrafię tworzyć coś z pasją i miłością, to na pewno znajdzie się ktoś, kto to zauważy.

Moje myślenie zmieniło moje życie. Doprowadziło mnie do „tu i teraz”. W ciągu roku zostały opublikowane moje cztery powieści. Ja uwierzyłam, że zasługuję na wszelkie błogosławieństwa życia, zakasałam rękawy i zabrałam się do pracy. Przestałam słuchać ludzi, których komunikaty ciągnęły mnie w dół. Uwierzyłam w swoje prawdy i codziennie, konsekwentnie je powtarzałam.

Jestem córką rybaka i fryzjerki, i jestem z tego dumna. Dzięki temu, że dali mi życie, ja mogę nad nim pracować i dzielić się swoim doświadczeniem z innymi. Wierzę w teorię, że to my sami wybieramy sobie rodziców. Kiedyś napiszę o tym więcej.

Powiesz teraz – stał się cud?

Nie…to nie jest cud. To MYŚLI!

Dziś namawiam Ciebie do stworzenia zeszytu pozytywnych myśli. Zapisuj w nim wszystko, co cię trapi. Potem zmień trapiący komunikat na własny – Taki, który Cię wspiera.
Nie porównuj się do innych!!! Jesteś niepowtarzalną istotą pełną unikalnych cech, które możesz światu zaoferować. Wszechświat czeka na Ciebie z otwartymi ramionami.

Proś o dobre życie.

Wierz w dobre życie

i Bierz od życia to, co dobre.

Często najtrudniejszym krokiem okazuje się wiara. Namawiam Cię do niej. Wiara nie zna zwątpienia. Ona nigdy się nie waha, jest absolutną pewnością. Wiara powinna stać na posterunku Twoich myśli odstraszając wszystko, co dzieje się w zewnętrznym świecie.

A teraz coś Ci zdradzę 😉 Powieść „Bluszcz” na początku została nieźle skrytykowana 😉 Poczułam złość, że ktoś może nie wierzyć w coś, w co ja wierzę tak mocno, że aż mnie skręca. Nie poddałam się! Uwierzyłam w tę powieść jeszcze bardziej. Dziś kiedy patrzę na nią uśmiecham się pod nosem i mówię do siebie „a nie mówiłam” 😉

Publikacja powieści „Bluszcz” stała się inspiracją do pisania o duchowości na blogu. Zostałam wręcz zasypana Waszymi mailami, w których powtarzały się prośby, abym napisała więcej o medytacji, myślach, mantrach i o duchowej przemianie. Pomyśl, co by było gdybym wtedy uwierzyła w komunikat „Nie wydamy tej powieści” 😉 No właśnie…

Musisz ufać sobie i swoim przekonaniom. One ZAWSZE są dobre. Lubię mówić, że życie zawsze daje mi to, na co jestem gotowa. Widocznie potrzebowałam wtedy tej odmowy. Dzięki niej poprawiłam „Bluszcz”, usunęłam wątki które raziły, a dodałam wątki, które uszlachetniły fabułę.

Dziś wiem, że gdybym nie pielęgnowała swoich dobrych myśli, pewnie nie trzymałabym teraz w rękach czterech wydanych powieści. Minął tylko rok od debiutu. Dopiero rok! – MYŚLI MAJĄ MOC!!! NAPRAWDĘ !!!

Moje myśli zachęcają mnie do dalszej sumiennej pracy. Skłamałabym, gdybym napisała, że zawsze idzie jak po maśle. Nie! Bywa, że płaczę, jestem zatroskana, coś mi się nie udaje. Ale to jest jedynie 20-30% czasu. Resztę, czyli 70-80 % przeznaczam na dobre myśli. Ty też możesz ! Pierwszą pozytywną myślą, jaką powinieneś myśleć jest: „Mogę myśleć dobre myśli”.

JA NIE RÓŻNIĘ SIĘ NICZYM OD CIEBIE. SKORO MI SIĘ UDAŁO, DLACZEGO TOBIE MA SIĘ NIE UDAĆ!

To jak? Założysz zeszyt?

Ściskam Ciebie całym sercem i dziękuję, że tu jesteś.

Dziękuję, dziękuję, dziękuję – jestem wdzięczna.

Wysyłam miłość

Ania

Ps. Chcesz przeczytać o wdzięczności? Chętnie podzielę się z Tobą moimi doświadczeniami. Jej też się nauczyłam 🙂 Daj znać 😉

Będzie mi miło, jak podzielisz się tym wpisem ze swoimi znajomymi. Śmiało udostępnij. Dobra nie należy trzymać „w kieszeni”. Dobro powinno iść do ludzi. Postępując w ten sposób mamy pewność, że do nas wróci.

Mogą Cię również zainteresować

Zostaw komentarz