Językiem serca jest tęsknota, a językiem umysłu – racjonalizacja. To racjonalne myślenie często spycha na margines kobiece uczucia. Kiedy kobieta wciśnie je w kąt, staje się jak gdyby maszyną do wykonywania obowiązków. Nim zdąży się głębiej zastanowić nad własnym życiem, ono niespodziewanie upływa. Znika pod stertą prania, prasowania, obierek lub w korkach, gdzieś pomiędzy zajęciami z baletu czy piłki nożnej jej dzieci.
Dobrze wiem, że próba wprowadzenia w życie wewnętrznego rozwoju bywa przerażająca. Jako matka i kobieta stojąca u boku mężczyzny każdego dnia zmagam się sama ze sobą, aby nie polec na tej ścieżce. Chociaż na zewnątrz wydaje się, że troszczę się o siebie z najwyższą czułością, pragnę uczciwie wyznać, że nie zawsze jest to zgodne z prawdą…
Przypomnij sobie, kochana Czytelniczko, kiedy ostatnio wybrałaś się w samotną podróż. Czy w ogóle coś takiego miało w Twoim życiu miejsce? Czy nie masz tak, jak ja, że myśląc o samotnym podróżowaniu, czujesz lęk? Samotna podróż? Ale jak to? Czy mi wypada? Czy mogę zostawić męża, dzieci i ot tak dokądś sobie pojechać?
Pozwolenie sobie na taki czyn zajęło mi jedenaście lat… Proszę, nie bierz ze mnie przykładu. Nie odkładaj siebie na potem. Nie mam na myśli jednodniowego wyjazdu za miasto i tłumaczenia sobie potem, że w zasadzie to wystarczy. Zaplanuj minimum tydzień, dając się życiu porwać w ramiona. Gwarantuję, że odkryjesz siebie na nowo i będziesz zdumiona tym, jak wiele w sobie zdusiłaś pragnień.
Spójrz na siebie i zastanów się nad tym, czy jesteś dla siebie dobra. Kiedy ostatnio znalazłaś czas na relaks? Chciałabym zaznaczyć, że słuchanie audiobooka w trakcie prasowania nie jest relaksem 😉 Kiedy wyprowadziłaś siebie na spacer? Kiedy wybrałaś się na samotny seans do kina? Kiedy ostatnio marzyłaś, medytowałaś i ile czasu poświęciłaś na gimnastykę ciała? Kiedy uczyłaś się nowych słów obcego języka, w którym tak bardzo chciałabyś umieć się porozumieć?
Dbanie o siebie jest ściśle powiązane z szacunkiem do siebie. My, kobiety, zdajemy się o tym zapominać zupełnie. Koleiny wyżłobione przez przyzwyczajenia stają się naszą codzienną drogą, po której wygodnie kroczymy, wciąż narzekając na swój los. Czytając te słowa, na pewno kiwasz potakująco głową. Czuję w kościach, że w tym akurat wypadku mam rację.
Zmiany rzadko bywają przyjemne. Niby wiemy, że są konieczne do tego, abyśmy mogli żyć tak, jak chcemy, a jednak nie mamy ochoty na wprowadzanie ich w swoją codzienność. Niestety nikt nie zrobi tego za nas. Nikt nas nie wyręczy. Bądźmy jak Izabelle, bohaterka „Uśpionych namiętności”! Z odwagą w sercu zacznijmy wyrażać siebie.
Pierwszą prawdziwą górą, którą zdobyłam, było napisanie i wydanie mojej pierwszej powieści. Dasz wiarę, że dopiero po napisaniu dziesięciu znalazłam w sobie siłę, aby nazwać się pisarką? Spójrz tylko, jak małą miałam wiarę w siebie. Deklarowałam ją, a jakże! Bywało, że nawet poklepałam się za to po ramieniu, lecz… tak naprawdę nie potrafiłam siebie docenić. W tym także nie bierz ze mnie przykładu.
Weź przykład z Belli! Wiesz, że redagując powieść „Uśpione namiętności”, myślałam sobie: „Przecież to wszystko jest o mnie!”.
Uczucia głównej bohaterki niejednokrotnie stały na równi z moimi.
Ja też pogrzebałam w sobie wiele namiętności.
Ja też rezygnowałam z siebie, wielokrotnie przedkładając dobro i szczęście rodziny nad własne.
Aż wreszcie kompletnie straciłam poczucie proporcji. Może to i dobrze? Gdyby tak się nie stało, pewnie nie powstałaby
ta powieść.
W Uśpionych namiętnościach jest zabawnie, odważnie i niekiedy lirycznie – niczym w najlepszym spektaklu,
zatem:
Dziękuję , dziękuję , dziękuję – na początek zawsze trzy razy. Później po stokroć wię cej. To już nie jest moja
powieść . To nie jest mój spektakl. Oddaję Wam wszystko, co we mnie najpiękniejsze, kochani Czytelnicy. Głęboko
wierząc, że to piękno pozostanie w Waszych sercach na dłużej.
Wasza Ania
Uśpione namiętności https://bit.ly/3SxW6NS
8 komentarzy
Uwielbiam Pania 🍀ich choć przeczytałam dopiero jedna książkę będę sięgać po następne ❤️
<3
Podobno nie istnieją szczęśliwe dzieci nieszczęśliwych matek trzeba o tym pamiętać. Dziękuję że przypominasz że kobieta jest Anią Kasią itp a nie tylko matką tego czy tamtego dziecka
Bardzo mądrze to wszystko opisała, tak chyba ma wiele kobiet, że nie dba o swoje potrzeby tylko dba o innych o rodzinę, zapominając o tym co kiedyś sobie obiecała, co będzie robić w przyszłości. A kiedy ta przyszłość nadeszła wiele rzeczy i planów uciekło w pędzącym jak pociąg czasie.
Bardzo mądrze to wszystko opisałas, tak chyba ma wiele kobiet, że nie dba o swoje potrzeby tylko dba o innych o rodzinę, zapominając o tym co kiedyś sobie obiecała, co będzie robić w przyszłości. A kiedy ta przyszłość nadeszła wiele rzeczy i planów uciekło w pędzącym jak pociąg czasie.
Uściski, Zosiu <3
Pani Aniu, przez przypadek zobaczyłam młodą, piękna dziewczynę w Meksyku… To było niesamowite… Pogrzebałam i znalazłam kim jest to niesamowite Dziewczę. A no, tak… Sądziłam że to nastolatka… Tyle radości, tyle miłości tyle dobra z Pani twarzy bije że aż zazdraszczam… Też tego chce. Chcę być zgapiarą! Też chcę tak tańczyć z córką!!! Jejku jakie to piękne….. Jakie prawdziwe.. Dziękuję za powiew życia. Prawdziwego. ❤️
Anulko moja kochana, jak dobrze, że w końcu się odnalazłyśmy w tej wirtualnej przestrzeni. Zostań tu ze mną, ile chcesz. Dziękuję, dziękuję, dziękuję za Twoją obecność i wysyłam ogrom miłości.