Kiedy byłam małą dziewczynką, mój brat ciągle gotował bób. Dzień w dzień. (Kiedy był sezon na to warzywo, w naszym domu nie było dnia bez bobu.)
Później siedział z plastikową miską przed telewizorem i jadł, jadł i jadł.
Rety!!!
Dziś sobie myślę, że w tamtych czasach ten bób zastępował mu chipsy. Gdyby moje dzieci chciały jeść takie „bobowe chipsy”, gotowałabym ten cały bób codziennie. Myślę również, że większość mam, czytających mojego bloga, uczyniłaby to samo 😉
Wczoraj kupiłam opakowanie bobu. Ugotowałam go i stwierdziłam, że z miską przed telewizorem to ja siedzieć napewno nie będę. Sam bób wydał mi się niezbyt smakowitym kąskiem, postanowiłam więc wymyślić z niego sałatkę. Wyszła zaskakująco dobra. Dzielę się z Wami przepisem.
Życzę smacznego kochani
Ściskam ciepło i przesyłam miłość.
ps. Podczas przygotowywania posiłku, myślałam tylko o pozytywnych rzeczach 😉 Wtedy wszystko wychodzi najpyszniej 😉 <3
Ania
2 komentarze
Nie wiem, czy wiesz, ale rewelacyjnie smakuje bób, gdy ugotujesz go z gałązką kopru. Inny smak i zapach.
Dziękuję, spróbuję 🙂