Home WEWNĘTRZNA RÓWNOWAGA Wdzięczność – droga do spełniania marzeń.

Wdzięczność – droga do spełniania marzeń.

Przez Anna H. Niemczynow

Wdzięczność jest mostem, który prowadzi Cię z miejsca w którym jesteś, do miejsca, w którym chcesz być. Lubię powtarzać to zdanie. Często pojawia się ono w moich wpisach i umieściłam je w niektórych książkach.

„Bo kto ma, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie. Zaś kto nie ma, temu odbiorą również to, co ma”.

Cytat pochodzi z Ewangelii Świętego Mateusza i musisz przyznać, że…wydaje się niesprawiedliwy, prawda? Wynika z niego, że Ci, co mają, będą mieć więcej, a Ci którzy nie mają, będą mieć jeszcze mniej.

W słowach Ewangelii ukryta jest zagadka. Gdy poznasz jej treść, otworzy się przez Tobą zupełnie inny rozdział życia. Tak, jak otworzył się przede mną. Rozwiązaniem jest jedno słowo! WDZIĘCZNOŚĆ.

„Bo kto ma wdzięczność, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie. Kto zaś nie ma wdzięczności, temu zabiorą również to, co ma”.

Od chwili zapisania tychże słów minęło już ponad dwa tysiące lat, a one wciąż są aktualne.

Kiedy rozwiodłam się z moim pierwszym mężem, myślałam, że nie mam nic. Wyprowadziłam się z naszego wspólnego mieszkania, zabierając ze sobą jedynie kilka plastikowych worków wypełnionych najpotrzebniejszymi rzeczami. Nigdy jednak nie pomyślałam, że moje życie się skończyło, ani też nigdy nie wpadłam na pomysł, aby się go pozbawić. Cierpiałam bardzo.  Tak bardzo, jak to tylko możliwe i właśnie wtedy, kiedy powinnam była się załamać, jak mantrę powtarzałam: „Kiedy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno”. Chwyciłam się tej myśli z całych sił. Nie chciałam jej puścić.

Odbieranie sobie życia z powodu rozwodu, końca romansu, braku pieniędzy, czy innego życiowego problemu jest…po prostu strasznie głupie. Oprócz życia, odbieramy sobie szansę na nauczenie się czegoś wartościowego, czegoś co w dłuższej perspektywie stanie się dobrem, rozwinie naszą wrażliwość, wzmocni nas i uczyni lepszymi ludźmi. Głęboko wierzę, że nasze życie nie kończy się z chwilą śmierci. Jeśli teraz uciekniemy z życiowych lekcji, będziemy je musieli jeszcze raz przerobić.

Każdy z nas miewał kłopoty. Nie ma ludzi żyjących bezstresowo. A jednak poradziliśmy sobie, jesteśmy tutaj. Znaleźliśmy wyjście!

Kiedy stanęłam u progu mikroskopijnych rozmiarów mieszkania, które wówczas wynajmowałam, trzymałam na rękach syna. Do dziś pamiętam przepełniające mnie uczucie wdzięczności, że jego ojciec nie dyskutował w kwestii tego, z kim dziecko powinno zamieszkać. Pomyślałam, że to uczucie jest jedynym, które sprawia, że czuję w sercu ciepło. Postanowiłam je rozwinąć.

Wzięłam kartkę papieru i napisałam:

„Jestem wdzięczna za mojego syna”. Tylko tyle i AŻ tyle.

Przez moment patrzyłam na to zdanie i…rozpłakałam się.

Od tamtych chwil minęło wiele lat. Moja droga rozwoju świadomości była bardzo długa. To, że byłam wdzięczna nie przeszkadzało mi wcale, by narzekać 😉 Zaprzeczałam sama sobie, ponieważ z jednej strony dziękowałam za to, że mam dach nad głową, a za chwilę narzekałam, że mieszkanie jest za małe. Blokowałam przepływ dobrej energii i tym samym spowalniałam przypływ dobrodziejstw, które z każdą chwilą chciały dostać się do mojego życia.

Dziś jest zupełnie inaczej. Dziś moje życie wypełnia magia wdzięczności. Ale ja nie nauczyłam się jej w jeden dzień. Praktykuję ją już całe lata.

Wdzięczność jest najtańszym na świecie biletem do szczęścia.

Wdzięczność jest pamięcią serca.

Wdzięczność jest sposobem Boga na to, abyśmy zrozumieli, że jesteśmy na właściwej drodze.

Wdzięczność otworzyła mi oczy na zupełnie inny świat!!!

Bardzo wierzę w działania, które wynikają z modlitw i łez. Wdzięczność była takim moim działaniem. Na początku wynikała z łez, a dopiero potem dołączyła do niej modlitwa. Nawet się nie spostrzegłam, kiedy wdzięczność stała się moim sposobem na życie.

Jak każda zmiana w moim życiu, wdzięczność nie była rewolucją, a ewolucją i zaczęła się właśnie od słów „Jestem wdzięczna za mojego syna”.

Przeczytałam wiele książek na temat wdzięczności. Ogrom ludzkich świadectw potwierdzających jej działanie sprawił, że uwierzyłam w jej moc i postanowiłam zastosować. Zauważyłam, że każde działanie, które podejmowałam z wdzięcznością, przynosiło zdumiewające efekty. Ostatnie trzy lata mojego życia to prawdziwy festiwal wdzięczności, a mantra „Dziękuję, dziękuję, dziękuję” zaczyna mnie wręcz „atakować” gdziekolwiek się pojawiam. Wiem, że osoba jej używająca przeczytała jakiś mój tekst i…jestem wdzięczna. Wierzę w przekaz dobra i w to, że ludzie są dobrzy tylko…po prostu nie mają czasu, by o tym pomyśleć.

Kiedy zaczynamy żyć z wdzięcznością, zmienia się wszystko. W naszym życiu zaczyna dziać się prawdziwa magia, a problemy przepuszczone przez wdzięczność stają się łatwiejsze do rozwiązania.

Kiedyś wraz z mężem mieliśmy ogromne kłopoty finansowe. Doszło do tego, że na pensji Przemysława swoją dłoń położył komornik. Byłam wtedy w ciąży z Lilunią i nie pracowałam. Kiedy dowiedzieliśmy się o tym, że nie mamy za co kupić wózka, ogarnął nas blady strach. Płakaliśmy oboje… Jak być wdzięcznym w takiej sytuacji? Każdego ranka budziłam się i żyłam dniem dzisiejszym. Starłam się nie myśleć o tym, że gdyby nie moja mama, (która wówczas oddała całe swoje oszczędności, by nas ratować) nie mielibyśmy co włożyć do garnka. Na pozór wyglądaliśmy na ludzi bardzo majętnych. Mieszkaliśmy w ogromnym domu, jeździliśmy pięknym autem. Nikt z zewnątrz przecież nie wiedział, że dom został pobudowany za pieniądze z kredytu (które kiedyś dostawało się z ogromną łatwością) ani, że auto jest najzwyczajniej w świecie służbowe. Gdybym sama spojrzała na siebie z boku, pomyślałabym wtedy „Ta to ma szczęście”. Większość ludzi tak myślała, nie zdając sobie sprawy, że w naszym domu rozgrywa się prawdziwa walka o każdy dzień.

Codziennie przekonywaliśmy siebie samych, że damy radę. Dzieci nakręcały nas, by się nie poddawać. Mieliśmy dla kogo się starać i dzięki temu, że były, my mogliśmy okazywać za nie WDZIĘCZNOŚĆ. Przemysław mówił: „Ania, jak to dobrze, że mamy zdrowe dzieci, z resztą damy radę”. Płakałam…Bo jak tu się cieszyć, kiedy z każdej strony atakują cię wierzyciele? Jeśli czytałaś powieść „Zostań ile chcesz”, możesz się domyślić teraz, że prawdziwa „Walka” o szczęście zaczęła się dopiero później.

Nie znałam wtedy magii wdzięczności, tak jak znam ją dziś. Wtedy po prostu dziękowałam, że mój mąż jest mądrym człowiekiem i pracuje na to, aby nas z tych tarapatów wyciągnąć. Gotowałam obiady i podsuwałam mu pod nos dbając, by jedyny żywiciel naszej rodziny czuł się jak najlepiej. Już wtedy zaczęła dziać się magia. Powoli wygrzebaliśmy się z zadłużeń i udało nam się wykończyć tzw. „Pomnik porażki” (jeśli czytałaś/eś powieść „Zostań ile chcesz”, będziesz wiedzieć co mam na myśli).

Ciągnęliśmy wóz naszego życia nie będąc do końca świadomymi, że…za jego kierownicą rozgościła się WDZIĘCZNOŚĆ.

To, co na nas wtedy spadło, było pokłosiem podjętych w przeszłości nietrafnych decyzji. Nasza przeszłość ma wpływ na teraźniejszość. Łatwo dojść do wniosku, że to, co robisz dziś, stanie się Twoim jutrem.

Nie mogliśmy wpłynąć na przeszłość, ale mogliśmy dbać o swoje dziś. Nasz dom z zewnątrz wyglądał całkiem nieźle, a w środku… spaliśmy na materacu, z którego wystawały sprężyny. Układałam koce, by nie wbijały mi się w żebra. Dziś śmiejemy się z tamtych czasów i jesteśmy wdzięczni, że wtedy, mimo wszystko potrafiliśmy się śmiać i…potrafiliśmy dziękować. Dziękowaliśmy Bogu i sobie, że…mamy siebie. Bóg nie po to nas zaprowadził w trudny zakątek, by nas w nim zostawić.

W Piśmie Świętym jest napisane:

” W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” – To nic innego, jak nauka o wdzięczności, prawda?

„Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku, myśl o nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna” – Ufaj, bądź wdzięczna, idź naprzód.

„Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”.

Dzisiejszy świat z każdej strony bombarduje nas informacjami o tym, czego potrzebujemy do szczęścia. Specjaliści od marketingu  podsuwają nam sposoby, dzięki którym odkryjemy w sobie absurdalne potrzeby. My, ludzie zadłużamy się, by mieć, mieć i mieć. Nie zauważamy, kiedy przestajemy „BYĆ”. W pogoni za utrzymaniem tego z pozoru szczęśliwego świata tracimy kontakt z sobą. Dla rozluźnienia potrzebujemy alkoholu i nie widzimy nic złego w tym, że raz w tygodniu wypijamy całą butelkę wina. Świat nas zagłusza!

Wyjedź na kilka dni na jakieś pustkowie. Wyłącz telefon, nie zabieraj książek, nie oglądaj telewizji, nie słuchaj radia. GWARANTUJĘ CI, ŻE PO DWÓCH DNIACH ZACZNIESZ WYĆ Z BÓLU. TO NIE NUDA TAK NA CIEBIE ZADZIAŁA, A SPOTKANIE Z SAMYM SOBĄ.

Po tych kilku dniach zaczniesz się zastanawiać, kim jesteś, czego potrzebujesz i co już w swoim życiu masz. Może się okazać, że…masz wszystko, a życie bez ogłupiających nas uciech, jest naprawdę możliwe!

Wdzięczność jest kluczem do wszystkiego. Aby ją poczuć, trzeba sobie uświadomić, że wszystko, co mamy jest darem z niebios. Wszystko zostało nam dane na jakiś czas. Przyjdzie pora, kiedy będziemy musieli się pożegnać z wszelkimi dobrami materialnymi. Trumna nie ma kieszeni. Przyszliśmy na ten świat nadzy i nadzy odejdziemy. Jedyne, co możesz ze sobą zabrać to… Twoja dusza. Jaka ona jest? Czym ją karmisz? Czy myślisz o niej?

Kiedyś wstydziłam się swojej duchowości. Bałam się odezwać w obawie przed tym, że ludzie uznają mnie za nienormalną. Dziś…jestem dumna ze swojej nienormalności, bo uświadomiłam sobie, że od chwili gdy przestałam z nią walczyć, jestem pogodzonym z życiem człowiekiem. Łatwiej jest mi rezygnować z rzeczy, których mieć nie mogę. Nie widzę dramatu w tym, że nie jeżdżę na wakacje do ciepłych krajów (chociaż od dawna o tym marzę). Jestem wdzięczna za swój Kołobrzeg i kiedy tam jestem, błogosławię chwile ze szczególnym namaszczeniem. Czuję w sercu ciepło i dobro – WSZYSTKO ZA SPRAWĄ WDZIĘCZNOŚCI.

Na pewno znasz powiedzenia:

” Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”,

„Karma wraca”,

„Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”

Wszystkie trzy można przyrównać do wdzięczności. Jak naucza nas Newton, każdej akcji towarzyszy reakcja. Im bardziej będziesz wdzięczna, tym więcej dostaniesz. Im mocniej  będziesz dziękować, tym częściej dziękczynna energia będzie do Ciebie powracać. Pamiętaj o tym, by słowu DZIĘKUJĘ towarzyszyło uczucie wdzięczności. Jeśli dziękujesz bez uczucia, Twoja energia nie jest szczera. Wszechświat natychmiast to wyczuwa.

Dla mnie pomocną przy praktyce wdzięczności okazała się WYOBRAŹNIA.

Uświadomiłam sobie, że nikt nic nie musi dla mnie robić, a jeśli już coś zrobi,  jest to darem. Wyobrażałam sobie nakład pracy, który dana osoba musiała włożyć, by mnie zadowolić.

Kiedyś było mi trudno pojąć te zależności. Pamiętam naszą pierwszą rocznicę ślubu. Był to właśnie czas trudny finansowo. Przemysław kupił mi monstrualnych rozmiarów bukiet róż, a ja…zamiast mu podziękować, zaczęłam robić wyrzuty, że…wydał tyle pieniędzy. Efekt tego jest taki, że…od tamtej pory nie dostałam już takiego bukietu nigdy 😉  ( mam za swoje 😉 ) 

Jeśli ktoś robi coś dla Ciebie, to jest jego decyzja. Robi to, bo chce wyrazić swoje uznanie. Wkłada trud w sprawienie Tobie radości. Przynosi Ci to, co w swoim odczuciu ma najlepsze, a…Ty narzekasz. Co czuje osoba, która się starała? Użyj teraz wyobraźni. Jeśli nie potrafisz, to ja Ci powiem, co czuje ta osoba.

NIKT NIE LUBI, GDY MU SIĘ MÓWI, ŻE JEST GŁUPKIEM!

Dokładnie tak. Obdarowujący czuje się jak głupiec. Starał się jak nigdy, a…wyszło jak zawsze. ZAWSZE DZIEJE SIĘ TAK, GDY NIE MA W NAS WDZIĘCZNOŚCI!!!

Pracuj nad tym, by reagować inaczej. Kiedy wyrazisz uznanie w stosunku do czynu jaki został wykonany z myślą o Tobie, sprawisz, że darczyńca dostrzeże tkwiący w nim potencjał i następnym razem z radością uczyni coś, co ponownie się Tobie przysłuży.

Trzeba też sobie uświadomić, że spanie w wygodnym łóżku jest przywilejem, a nie normą.

Każdy dzień zaczynam tak samo. Zanim jeszcze otworzę oczy, zaczynam w myślach dziękować za łóżko, w którym spałam. Dziś mam cudowny miękki materac, który wprost wielbię. Przemysław zgodził się, bym to ja zadecydowała o tym, który kupimy. Każdego wieczora, gdy kładę się spać, wypowiadam słowa „jakie mam cudowne łóżko”, a każdego ranka dziękuję za sen, którego dzięki tejże wygodzie mogłam doświadczyć.

Następnie zaczyna się dziękczynna fiesta 😉 dziękuję za oddech, za sprawne ciało, za nowe dwadzieścia cztery godziny, które mogę wykorzystać, za możliwość przeżycia dnia, jakiego jeszcze NIGDY w moim życiu nie było. Nie potrzebuję trzydziestej torebki, by poczuć radość. Nie potrzebuję też kolejnej sukienki. Mam cudowną rodzinę, wspaniałe dzieci, fascynującą pracę, psa, piszę książki. MAM WSZYSTKO! Nie koncentruję się na braku. Skupiam uwagę na WDZIĘCZNOŚCI. 

Energia, którą w sobie rozpaliłam przenosi się na innych ludzi. Dzięki publikacji tekstów dotyczących duchowości każdego dnia poznaję wspaniałe osoby. Energia, którą emanuję, wraca do mnie. TO JEST PRAWDZIWA MAGIA.

„W każdym położeniu dziękujcie”, bo to, co zacznie się dziać w Waszym życiu za sprawą dziękczynienia, przerośnie Wasze najśmielsze oczekiwania.

Śmiem twierdzić, że KAŻDY Z NAS MA COŚ, ZA CO POWINIEN BYĆ WDZIĘCZNY. Jeśli nie potrafisz znaleźć takiej rzeczy, wina leży po Twojej stronie.

Na pewno znasz takie postaci jak: Matka Teresa, Platon, Dalaj Lama, Szekspir – oni wszyscy stosowali wdzięczność!

Budda powiedział, że nie ma powodu, by odczuwać cokolwiek innego niż wdzięczność i radość. Weź sobie te słowa do serca.

Jeśli będziesz się cieszyć tym, co masz, to cały świat będzie należał do Ciebie. Przyjmuj z radością to, co dostajesz. Nawet pozorne „nieszczęścia”.

Wszystkie nieszczęścia do szczęścia są nam potrzebne. Wszechświat w ten sposób przygotowuje Cię do czegoś, czym za chwilę Ciebie obdaruje. Jeśli nie będziesz znać smaku rozczarowania, nie zdołasz tych dobrodziejstw docenić.

Polecam Ci opowiadanie, które napisałam do zbioru „Czas cudów”. Nosi ono tytuł „Dziesięć dobrodziejstw”.

Pomysł na nie wziął się wprost z mojego życia. W czasach kiedy trudno było mi o wdzięczność, każdego dnia z uporem maniaka siadałam i pisałam w zeszycie swoje „Dziesięć dobrodziejstw”. Po każdym wymienionym dobrodziejstwie pisałam swoją dziękczynną mantrę, która brzmi nie inaczej jak „dziękuję, dziękuję, dziękuję”. Starałam się czuć wdzięczność w sercu. Wyobrażałam sobie ile trudu musiał sobie zadać świat, bym owego dobrodziejstwa doświadczyła.

Weźmy chociażby taką łazienkę. Dziś każdy z nas fakt posiadania łazienki uważa za oczywisty, a jeszcze nie tak dawno nie była ona tak powszechna. Sama pamiętam czasy, kiedy moja mama grzała wodę przy pomocy kaflowego pieca po to, byśmy mogli się umyć. Jako dziecko nie miałam w domu łazienki. Toalety też nie było. Trzeba było chodzić do…wychodka. TAK, DOŚWIADCZYŁAM TEGO. Dlatego dziś błogosławię fakt, że rano mogę stać pod prysznicem i myć się w gorącej wodzie. Powiesz – TO NIENORMALNE – a ja powiem – NIE INTERESUJE MNIE BYCIE NORMALNĄ. INTERESUJE MNIE BYCIE SZCZĘŚLIWĄ, A WDZIĘCZNOŚĆ MI TO ZAPEWNIA.

Wdzięczność porusza takie obszary serca, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Kiedy sobie uświadomisz, że elektryczność wcale nie jest taka oczywista (pomyśl, co czujesz gdy wyłączą prąd) zaczynasz doceniać fakt posiadania żarówki. To wszystko są dobrodziejstwa. Można je wyliczać każdego dnia, bez końca.

Dziękować trzeba za wszystko. Nie sztuką jest dziękować za rzeczy dobre. Sztuką jest dziękować za smutek, żal, nieporozumienia. Bywa, że sprzeczam się z mężem (Już coraz rzadziej, ale bywa ;-)) Bywa, że doświadczam niesprawiedliwości, a nawet okrucieństw. Rodzina, w której się wychowałam nigdy nie była tą godną naśladowania, ale czy to w jakiś sposób mnie usprawiedliwia? Czy to zwalnia mnie z OBOWIĄZKU dbania o teraźniejszość? Nie mam prawa zwalać niczego na innych ludzi. Ty też nie masz takiego prawa. Miej odwagę wziąć odpowiedzialność za swoje życie. To czym żyjesz dziś, będzie Twoim jutrem. Dlatego zachęcam do WDZIĘCZNOŚCI.

Ludzie, przez których płaczemy to nasi najlepsi nauczyciele. Kiedy jakaś cecha mocno Cię w kimś denerwuje, zastanów się, czy sam jej nie posiadasz? Chcesz zmienić otoczenie? Zacznij od zmiany siebie, a pomoże Ci w tym właśnie wdzięczność.

Ze wszystkich sił strzeż się przed oczekiwaniami. Już teraz masz wszystko, aby poczuć szczęście. Nie musisz czekać. Oczekiwania burzą stan wdzięczności. Pomyśl o tym. Miej otwarte serce i wolność w umyśle. Kochaj i czuj WDZIĘCZNOŚĆ za serce zdolne, by czuć. 

TO PRZYWILEJ, nie kara.

Kocham Cię mocno i dziękuję, dziękuję, dziękuję, że mnie czytasz.

Z miłością

Ania

Mogą Cię również zainteresować

Zostaw komentarz