Planowałam tę podróż parę lat. Była ona na kilku mapach moich marzeń. Kiedy już, że się tak wyrażę, witałam się z gąską, wybuchła pandemia i trzeba było odłożyć wszystko na tak zwane „kiedyś”. W przerwach między kolejnymi napisanymi rozdziałami książek, podróżowałam „internetowo”, oglądając zdjęcia i filmy z miejsc, w których z całego serca chciałam się znaleźć. Ileż to razy byłam w Teotihuacan? Nie zliczę. O tych piramidach opowiadał mi także mój mąż, który o tym, aby je zobaczyć, marzył jeszcze…
Tag: