Home MAGIA CODZIENNOŚCICICHE CUDA My little BOY is grown up – Mieć osiemnaście lat <3

My little BOY is grown up – Mieć osiemnaście lat <3

Przez Anna H. Niemczynow
Mieć osiemnaście lat
I kilkadziesiąt dni,
To widzieć stary świat
Jak wielki plac do gry
Och, jak to trudno, trudno jak
Mieć chude osiemnaście lat
I ruszać w świat – trudny tak
Mieć nazbyt wiele rąk
I parę chudych nóg,
Przeciskać się przez tłok,
Przewracać się o próg
Och, jak to trudno, trudno jak
Mieć wiosną tyle, tyle dróg,
Tych prostych dróg, tych krzywych dróg,
A przy drogach – mak, a przy drogach – głóg
A przy drogach – głóg
Mieć osiemnaście lat,
W rozmowie głupstwa pleść.
Ach, nie mieć żadnych wad
I milczeć w kącie gdzieś
Ach, każdy w końcu zacznie śnić,
Żeby już dorosłym wreszcie być,
Bo trudno tak mieć zawsze osiemnaście lat,
Bo to trudno tak, bo to trudno tak,
Bo to trudno tak
Autorką powyższego tekstu jest nieśmiertelna Agnieszka Osiecka.
Po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę kilka miesięcy temu podczas biegania, w wykonaniu absolutnie fenomenalnej Ireny Osieckiej. Było to oczywiście przed osiemnastymi urodzinami naszego syna, Remika.
Co tu dużo mówić…spłakałam się ze wzruszenia.
W mojej głowie powstał plan świętowania dnia symbolicznego wejścia w dorosłość chłopca, który zmienił całe moje życie. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że dzięki Niemu jestem i żyję tak, jak żyję. To On dał mi siłę do absolutnie wszystkiego.
Dlaczego? A dlatego, że miałam dla kogo…
Mieć się o kogo troszczyć, to absolutne szczęście. Posiadam je. Jestem szczęściarą.
Z okazji osiemnastych rodzin Remika wymyśliłam, że zorganizujemy imprezę niespodziankę. Remik absolutnie o niczym nie wiedział. Wynajęliśmy w Polsce salę, zaprosiliśmy gości, a nawet przywieźliśmy jednego kolegę z niemieckiej szkoły. Mina Remika, kiedy zobaczył trzydzieści osób śpiewających dla Niego „Sto lat”, była bezcenna.
Nigdy nie zapomnę tego, jak bardzo był szczęśliwy, jak się śmiał i radował. Nawet teraz, jak to piszę, mam w oczach łzy wzruszenia, że udało nam się to wszystko tak pięknie zorganizować.
Byli wszyscy najbliżsi Remikowi ludzie. Ludzie, którzy widzieli, jak dorasta i razem z nami cieszyli się z Jego sukcesów, wspierali w chwilach troski.
To wielki dar.
Nie jesteśmy, jak to się zwykło określać, „normalną” rodziną. Jesteśmy rodziną patchworkową. ALE ZA TO JAKĄ!
Jak życie pokazało, każdy z nas przepracował swoje lekcje i potrafił się wznieść ponad trudne doświadczenia przeszłości.
Na przyjęciu pojawił się biologiczny tata Remika, Jego aktualna partnerka z córką,  oraz cała Jego rodzina.
Nasz Remik był wniebowzięty widząc wszystkich, pogodzonych i uśmiechniętych, przy jednym stole.
Wraz z Przemkiem zmontowaliśmy ponad czterdziestominutowy film o życiu Remika, który został wyświetlony na przyjęciu. Między scenkami z życia solenizanta pojawiły się krótkie filmiki z życzeniami od gości. Każdy nagrał je wcześniej, przesłał nam, a my dołożyliśmy je do filmiku.
Wzruszeń i radości nie było końca.
Kiedy pojawił się tort, goście wzięli dłonie świeczki i sami ustawili je na torcie, myśląc coś dobrego o Remiku.
No i zdmuchnął!
Nie mogę uwierzyć, że mój  synek już jest dorosły. A tak niedawno był małym chłopcem, który na frytki mówił „Itki”, a na buty „bupi” i obiecywał mi, że nigdy nie dorośnie.

Kochane mamy, dzieci dorastają i to jest wspaniałe. Widzieć, jak idą w świat, to coś absolutnie najpiękniejszego na świecie. Jestem taka wdzięczna, że jestem mamą. Jednocześnie cały czas mam w sercu to, co przekazuje nam Khalil Gibran o dzieciach…

 

„Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
są synami i córkami powołanymi
do życia przez Życie,
przychodzą przez was, ale nie z was.
I choć są z wami, do was nie należą.

Możecie im przekazać waszą miłość,
ale nie wasz sposób myślenia.
Bo one mają swój własny.

Możecie przyjąć ich ciała,
ale nie ich dusze,
bo ich dusze zamieszkują dom jutra,
do którego wy nie możecie wejść nawet
w waszych snach.

Możecie starać się, by stać się jak one,
ale nie próbujcie czynić je takimi jak wy.

Bo życie nie cofa się i nie zatrzymuje
się na dniu wczorajszym. Jesteście łukami,
które wypuszczają dzieci jak żywe strzały:
Łucznik widzi na drodze cel do nieskończoności
i On was napina swą mocą, aby Jego strzały
mogły dolecieć szybko i daleko.

Oby wasze napięcie ręką Łucznika było ku radości,
bo kocha On tak samo strzałę lecącą,
jak i łuk, który już miejsca nie zmienia.”

Synku, niech Cię prowadzi jasny anioł odwagi i pamiętaj, proszę, że zawsze będę na Ciebie czekać z ciepłym obiadem.
Uratowałeś mnie przed zgubą…

Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję.

Mama.

PS Wszystkie zdjęcia wykonała Anna Gajdzińska, znakomita fotografka ze Szczecina. 

Aniu, z całego serca Ci dziękuję.

Mogą Cię również zainteresować

Zostaw komentarz