Uśpione namiętności – coś, co kiedy byłaś dzieckiem przyprawiało cię o szybsze bicie serca. Momenty, kiedy mając przed sobą pustą kartkę łapałaś w dłoń kredki i czułaś, że świat można namalować od nowa – nadać mu barwy, sens, kształty, zapachy i smaki, posiłkując własną WYOBRAŹNIĄ. Pamiętasz?
Uśpione namiętności – to odgrzebane z zakamarków duszy myśli, kiedy uważałaś, że twoja kreatywność komuś się przyda. Towarzyszyło im szybsze bicie serca. Cóż takiego się stało, że je w sobie zagłuszyłaś?
Uśpione namiętności – twórcze pragnienia tworzenia czegoś ot tak, dlatego, że lubisz, a nie dlatego, że to się opłaca. Zgubiły się razem z plisowaną spódniczką, którą zakładałaś na szkolny apel. Albo się nie zgubiły, lecz zostały przez ciebie wciśnięte do starej skrzyni z napisem „KIEDYŚ”.
Uśpione namiętności – niczym przejażdżki na wrotkach z przyjaciółką z lat dziecięcych, niczym jabłka kradzione z sadu sąsiada. I ten twój żar serca, kiedy czyniłaś to wszystko. Czułaś, że żyjesz! Oddychałaś! Byłaś pełnią! To wciąż w tobie jest, moja kochana.
Uśpione namiętności – to sny, które śniłaś, wierząc w ich spełnienie, lecz w miarę upływu czasu zaczęłaś sobie tego sobie zabraniać. Proces socjalizacji pokazał ci, gdzie twoje miejsce. Dorosłaś i uwierzyłaś, że wielu rzeczy już robić nie wypada.
Uśpione namiętności – po prostu trzeba rozbudzić w sobie na nowo.
Bo póki serce bije i zegar cichutko tyka, do póty nadzieja wciąż żywa. Podążaj za nią, a odnajdziesz szczęście bez powodu.
Fragment powieści „Uśpione namiętności”.
Wierzę, że to będzie najbardziej kobieca książka roku. Opowiada o kobiecie, która postanawia rozbudzić w sobie to, co przez wiele lat skutecznie pozostawiało w uśpieniu. Wszystkie usypiamy nasze namiętności …bywa, że ja również. Tak naprawdę niewiele jest kobiet, które realizują swoje pasje.
Kiedy jesteśmy małymi dziewczynkami, mamy wielkie marzenia. Potrafimy je namalować farbami i wierzyć w ich spełnienie.
A potem lata mijają, a wraz z nimi mija też wiara w to, że możemy żyć kreatywnie niezależnie od wszystkiego.
Wiem, że od dawna nie pisałam nic na blogu. Może dlatego, że i ja uśpiłam swoje namiętności? Wszak tak jak Wy jestem zwyczajną kobietą. Ale zmotywowałyście mnie. Ostatnio dostałam bardzo dużo listów, w których pytacie, dlaczego nie ma tutaj nowych wpisów. A więc jest! Nowy wpis. Fragment książki, którą piszę. Czuję, jakby ta książka była mi dyktowana. Pisanie jej jest doznaniem mistycznym. To nie jest zwykła „robota”. Czuję, jakbym odkrywała kobiecą duszę na nowo. Mówiła językiem naszych tęsknot, kochane. Językiem wszystkich kobiet.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, że Was mam. Dziękuję, że do mnie piszecie. Dziękuję, że mnie czytacie. Jesteście moją motywacją. NAJWIĘKSZĄ!
Kocham Was nieustannie.
Anna.