Home MAGIA CODZIENNOŚCI Tuż przed czterdziestką <3

Tuż przed czterdziestką <3

Przez Anna H. Niemczynow

W miniony weekend skończyłam 39 lat i muszę Wam przyznać, kochani, że za nic w świecie nie chciałabym mieć mniej. Owszem, czuję upływ mijającego czasu, ale już nie traktuję go tak gorączkowo, jak kiedyś, i z zaciekawieniem oraz zdumieniem obserwuję to, jak rozwijam się jako człowiek. Zaczynam w końcu rozumieć, że mniej znaczy więcej i że droga do celu jest ważniejsza niż samo jego osiągnięcie. Zauważam ludzi będących obok mnie i odpuszczam szybciej, zamiast pielęgnować w sobie urazę. Szkoda na to czasu.

Nie planowałam wyprawienia urodzin. Wyszło to trochę przypadkiem 😉 Moja ukochana Kasia, niegdyś  Czytelniczka, a dziś również przyjaciółka, zapowiedziała, że przyjedzie na mój urodzinowy weekend. Chociaż mieliśmy z mężem inne plany, natychmiast je zmieniliśmy. Ludzie są ważniejsi, po prostu. Możliwość spotkania się, wymiany energii, rozmowy…z całego serca doceniam fakt, że ktoś chce do mnie przyjechać tu, do Bawarii, i nie zraża się, że będzie musiał odsiedzieć kilka godzin w samochodzie. Kasia przyjechała z mężem i swoimi dwiema małymi córeczkami. Skoro Ona przyjechała, to dlaczego nie mielibyśmy zaprosić innych naszych przyjaciół, będących na miejscu?

No i takim oto sposobem świętowałam hucznie swoje urodziny, po raz ostatni z 3 ką z przodu 😉

Tu, na emigracji, poznaliśmy wielu wspaniałych Polaków. Miedzy innymi Jolę i Bogdana, których nazwisko – Hollert –  uwieczniłam w mojej najnowszej powieści „Sen na pogodne dni” – preemiera już jesienią. Jola zapytała mnie, co chciałabym otrzymać na urodziny, a ja poprosiłam, aby Jej mąż przyniósł gitarę, abyśmy mogli pośpiewać. Było cudnie <3 Śpiewaliśmy, trochę tańczyliśmy, grillowaliśmy kiełbaski przywiezione przez Kasię z Polski. Dla mnie, rzecz jasna, były te wegetariańskie 😉 Kasia znalazła nawet kiszkę ziemniaczaną bez boczku! Jest po prostu cudowna. Zajadałam ze smakiem nie patrząc na kalorie 😉

Mój kochany Przemcio zaskoczył mnie przepięknym bukietem kwiatów. Otrzymałam 39 cudownych róż. Muszę się Wam przyznać, że kiedy mój mąż przyszedł do mnie z podobnym bukietem na naszą pierwszą rocznicę ślubu, bardzo się z nim o to pokłóciłam. Nie mieliśmy wówczas pieniędzy i zdenerwowałam się, że przepuścił taką kwotę na kwiaty. Tym razem nie było nerwów 😉 Przemek tylko się śmiał, że bał się kupić te kwiaty w obawie, że znów mu się oberwie, ale pomyślał, że zaryzykuje 🙂

Jestem wdzięczna za te kwiaty i za to, jak zaśpiewał mi sto lat 😉 (filmik poniżej)

Otrzymałam ogrom ludzkiej życzliwości. Było też zaskoczenie, gdyż moja cudna Czytelniczka Danusia, przysłała specjalnie dla mnie przepięknego anioła. Zawiśnie on w moim biurze i będzie mi pomagał pisać powieści dla Was. Danusiu, dziękuję Ci. Wzruszyłaś mnie i sprawiłaś, że w moim sercu zrobiło się bardzo, bardzo ciepło.

Zaskoczeniem dnia był przepiękny bukiet kwiatów od mojego nowego Wydawcy. Popłakałam się ze wzruszenia czytając życzenia urodzinowe i przytulając bukiet. Oczywiście został uwieczniony na zdjęciu. Mam szczęście do wspaniałych ludzi.

Przemcio kupił tort urodzinowy i świeczki. Zanim wiatr zdmuchnął je za mnie, zdążyłam pomyśleć życzenie. Nie, nie…nie były to sukcesy zawodowe, ani inne…już dziś wiem, że bardziej rajcuje mnie pisanie książek, aniżeli robienie tego przy pełnej koncentracji na wyniku. Dziś koncentruję się na książkach i to w nie wkładam ogrom mojej energii.

Tak bardzo się zmieniam jako człowiek i im jestem starsza, tym większą obfitość czuję w swoim sercu. Jestem wdzięczna za wszystko, a najbardziej za każdy nowy dzień. Niekiedy moje pobudki o 5 tej nad ranem są najcięższą pracą, jaką muszę wykonać w ciągu dnia, ale dziś wiem, że te pobudki mnie wzmacniają, trzymają w pionie i są pokarmem dla siły mojego charakteru.

Uczę się też odpoczywać, chociaż nie ma dnia, abym zrobiła wszystko, co zaplanowałam. Im jestem starsza, tym większy głód życia w sobie odczuwam. To jest niesamowite i niezwykle nakręcające.

Dziś, ćwicząc z trenerką wszystkich Polek, myślałam o tym, jak to wspaniale, że mimo 39 lat potrafię wysoko podskakiwać, śmiać się i zmęczyć ciało do utraty tchu. Pomyślałam, jaki to cud, że chce mi się wciąż chcieć, mimo, że nie raz otrzymuję po drodze tak zwane bęcki 😉

Dobre mam życie, bo tak wybieram. To nie jest tak, że zawsze mam dobry nastrój, ale robię wszystko, aby nie karmić swojego umysłu smutnymi myślami. Odcinam się od wampirów energetycznych. Bo niestety są tacy ludzie, którzy regularnie potrzebując naszego pocieszenia, ciągną nas w dół. Dziś już daję sobie do tego prawo. Kiedyś wydawało mi się, że jak kogoś nie pocieszę, nie przytulę, nie pozwolę mu uszczknąć z siebie więcej, niż sama mam w sobie, to się pogniewa. Rezygnowałam z siebie pozwalając ograbiać się z cennej energii.

Pracuję na swój uśmiech codziennie. Poranne wstawanie, medytacja, sport, modlitwa – kolejność przypadkowa – to czynności, które mnie karmią. Cycero powiedział: „Życie dane nam, z natury jest krótkie, ale pamięć dobrze spędzonego życia jest wieczna”.

Czasami mi się nie chce, jak każdemu, ale pracuję nad sobą. Wiem, że szczęśliwe poranki, popołudnia,  wieczory, szczęśliwe chwile w które włożę energię, dadzą mi piękne życie. Momenty spędzone na „chce mi się”, zaowocują pięknymi plonami poczucia spokoju w sercu.

Wkroczyłam w czterdziesty rok życia i wiecie co? Jest fajnie 🙂

Podczas przyjęcia urodzinowego Bogdan dla śmiechu wyguglował moje nazwisko, aby sprawdzić to, jak popularna jestem w Polsce 😉 Śmiał się, że na trzeciej pozycji była fraza „Niemczynow – wiek” 🙂 🙂 🙂

Kochani, ja nie wstydzę się swojego wieku. Mam 39 lat!!! To wspaniałe!!! Na mojej ostatniej powieści „Jeszcze w zielone gramy” na okładce umieszczono datę urodzenia 😉 No bo czego tu się wstydzić? Tego, że Bóg mi błogosławi i obdarowuje dobrym życiem? Czyż to nie powody do dumy i radości? Ja uważam, że jak najbardziej 🙂

Mam fajnego męża z którym czasami się posprzeczam 😉 Fajnie, że mam z kim ha ha. Mam cudnego 17 letniego syna i 9 letnią przekochaną córkę. Nie, nie, nie omijają mnie problemy. Bywa, że płaczę.

Ale wstaję i żyję! Bo tylko raz tu jestem i to jest najważniejsze.

Przytulam Was do serca, kochani i dziękuję, że czytacie moje teksty. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Z miłością

Ania

Od lewej: Kasieńka z Polski, Martynka (moja przewodniczka po życiu w Kulmbach), Jola, cudna mama Martynki, mówię Wam kobieta PETARDA!!!, ja, Luiza, moja iskierka tu na obczyźnie i Kasia, wspaniała, świetlista istota 🙂

Przemcio śpiewający dla mnie 🙂

PS Jeśli chcecie, zajrzyjcie na mój instagram do wyróżnionych relacji 🙂 Oj działo się 😉 ha ha 🙂 Było po porostu przepieknie!!!

 

Mogą Cię również zainteresować

1 komentarz

Roman 12 listopada 2023 - 16:45

Właśnie przeczytałem twoją książkę,, Ciche cuda” jestem teraz w Kurim (Cz) – teraz kierowca ciężarówki. Zachwycony tobą, zakochany w tobie, (powiedz mężowi niech będzie trochę zazdrosny, tak pozytywnie.) Mam 59 lat, i niezłą,, książkę” życia za sobą. Tą twoją książką stałaś mi się siostrą z mojej pielgrzymki przez życie do nieba. Pisz dalej i zabierz mnie ze sobą. Roman

Odpowiedz

Zostaw komentarz