Pani Aniu, jak Pani to robi, że wszystko tak ogarnia? Ładna twarz, a na niej zawsze uśmiech. Do tego te wypieki… Ja od samego patrzenia tyję!
To pytanie napisała do mnie ostatnio jedna z Was, lecz podobne pytania otrzymuję codziennie. Pytacie o to, jak dbam o włosy, o cerę, co jem, jakich używam kremów, że tak ładnie wyglądam. Rozumiem Was, kochane, że jesteście ciekawe, ale… muszę Was rozczarować.
JA TEŻ CZASAMI NIE OGARNIAM!
Tak! NIE OGARNIAM!!!
Być może nie takiej odpowiedzi oczekiwałyście. Być może chciałyście usłyszeć recepty na to, jak być lepszą wersją siebie i jak czuć się lepiej we własnej skórze, ale…nie otrzymacie ich. Bynajmniej nie w tym poście.
JA NIE JESTEM EWENEMENTEM I TEŻ CZASAMI NIE OGARNIAM!
Czasami chodzę wściekła i tak… zdarza mi się rzucić z wściekłości butem w ścianę. Niech zgadnę, Wy też tak macie? Ręka w górę, kto ma podobnie. No dalej, nie wstydź się. Przecież ja pierwsza się przyznałam 😉
Ostatnio też jedna z Was napisała mi, że na pewno mi łatwiej, bo „jestem popularna”. Nazwała mnie Alą, a nie Anią. Ale mniejsza o to jak się nazywam. Gdyby ktoś obiecał mi, że dzięki zmianie imienia zacznę wreszcie ogarniać, mogłabym się nazywać nawet Kunegunda ( chociaż… Kundzia, to całkiem fajne imię 😉 )
W tym swoim nieogarnięciu zastanawiam się czasami, czy jestem normalna. Czy wszystko ze mną okej. Bo przecież siedzę na tym tyłku codziennie w medytacji, śpiewam te mantry, praktykuję wdzięczność, biegam, ćwiczę jogę, modlę się… a i tak do jasnej ciasnej bywa, że NIE OGARNIAM!!!
Są takie dni, jak na przykład dziś, że motam się od ściany do ściany. Dlaczego? Otóż dlatego, że wstałam z konkretnym zamiarem na konkretne działania. Pobudka, medytacja, modlitwa, wdzięczność. Potem pobudka dzieci, śniadanie, po śniadaniu dzieci „idą” do szkoły online, a ja zaczynam działać! Wyrabiam chleb słuchając audiobooka, w międzyczasie piekę też ciasto, a potem wskakuję w strój i idę biegać. Posyłam siedzącej przed komputerem córce buziaka i znikam za drzwiami, i wtedy… dostaję telefon od męża, że w związku z tym, że córcia spotkała się wczoraj na świetlicy z jakimiś tam dziećmi to musimy zrobić test na koronę itd. itp.
O matko, zaczyna się! – myślę, totalnie wkurzona.
Po bieganiu miałam przecież wziąć szybki prysznic, pouczyć się niemieckiego i napisać chociaż kawałek rozdziału nowej książki. Zamiast tego pół dnia latałam w poszukiwaniu testu na koronę (odsyłana od sklepu do sklepu), drugie pół usiłowałam rozszyfrować instrukcję obsługi tego testu ( nie pukaj się w czoło, proszę, myśląc, że to dziecinnie łatwe – instrukcja była po niemiecku ) a potem uspokajałam córkę, która już zaczęła panikować, że jest chora…
Zrobiłyśmy ten test. Córka zdrowa, Bogu dzięki. Ale… już piętnasta, a ja ani nie zrobiłam niemieckiego, ani nie popracowałam, ani nawet nie obrałam ziemniaków na obiad. Tak, tak! Nikt nie obiera ich za mnie. Mam normalne, żeby nie powiedzieć, pospolite życie jak Ty i Ty, i Ty… I wcale nie jest mi łatwiej bo, jak to czasami określacie „jestem popularna”.
Sama nigdy za taką się nie uważałam. Kiedyś powiedziałam mężowi, że jak zacznę tracić przyczepność do podłoża, to ma mi to powiedzieć. Do dziś nie powiedział, a jest do bólu szczery, więc mogę uznać, że przyczepność do podłoża mam. Wszystko, czym się dzielę, to nie przeliczony na zyski akt działania, lecz zwykła potrzeba serca dziewczyny, jaką jestem i jaką Ty jesteś.
Jesteśmy bardzo podobne. Wiem, że czasami nie ogarniasz i nie czuj się źle patrząc na moje zdjęcia z myślą „Boże, jak ona to robi? Ja mam takie tłuste włosy”.
Ja też miewam tłuste włosy. I miewam dni, w których wszystko idzie nie tak. Jedyne, co nas może różnić to to, że staram się pielęgnować w sobie pogodę ducha. I nawet, jak mi się nie chce, to zakładam te pieprzone buty do biegania i wychodzę, biadoląc pod nosem, że zimno jak nie wiem co, albo biadolę, że za gorąco. Ale idę.
Gdy wracam, mam ochotę zjeść wszystko, co ma w sobie cukier, ale… piję sok z buraka ( pocieszam się, ze cukrowego 😉 ) bo wiem, że to dla mnie dobre. Chociaż bywa, że… ten sok mi się wyleje. Tak jak dziś. W wtedy jestem zniesmaczona, bo wycisnęłam ten sok na dwa dni, aby nie bablać się z wyciskarką i nie myć jej w kółko, a ten głupi sok się wylał! Mogłam nie sprawdzać przy tym fejsa, to może by się nie wylał, do cholery. Po tym, jak uporałam się z gigantyczną plamą na stole wpadam na pomysł, że wycisnę nowy sok, ale…nie ma przecież buraków. Co za syf – myślę sobie.
Siadam więc na krześle i zdaję sobie sprawę, że znów NIE OGARNIAM!
Powiesz, głupie buraki, głupi test, głupi sok, to przecież nie koniec świata, a ja… ja mam ochotę wypuścić z siebie słowo na „K”, mimo, że rano medytowałam i modliłam się, i obiecałam sobie, że dziś to na pewno będzie extra dzień i na bank wszystko ogarnę.
A nie ogarniam.
Dlaczego piszę ten post? Dlatego, aby Ci powiedzieć, żebyś odwaliła się od siebie i przestała się porównywać z innymi. Taka „ciotka dobra rada” ze mnie, a jak widzę, jak moje koleżanki pisarki wydają piątą z kolei książkę, podczas gdy ja ledwo wydałam w tym roku pierwszą, to też gapię się na to jak sroka w gnat i zastanawiam się „Ania, do jasnej ciasnej, co jest z tobą nie tak, że nie potrafisz tak jak One?”.
A no nie potrafię. No i co w związku z tym? Nic! Gdybym potrafiła, tobym wydała. A jestem, jaka jetem i czasami nie ogarniam.
W social mediach widzimy tysiące bombardujących nas obrazów i mylnie uznajemy, że ludzie je rozprzestrzeniający to chodzące ideały, a to nie prawda!!! Ja jestem tego przykładem.
Miałam dziś pisać nowy rozdział książki.
Ale ten sok mnie wkurzył i ten test na koronę i te buraki, i…WSZYSTKO! Wkurzyło mnie też to, że ktoś napisał, że ja taka popularna, to na pewno mam lepiej. Zaraz ktoś stwierdzi, że po co takimi pierdołami się przejmuję. Ano po to, że jestem wysoko wrażliwa i często mam tego typu rozkminy.
Rozkminiam bo CZASAMI NIE OGARNIAM nawet takich niby bzdet, nie mówiąc już o poważnych sprawach dotyczących życia. A co, jeśli ten sok i test i buraki, to prawdziwe życie? Tego też nie wiem.
I tyle, jeśli chodzi o mój dzień. Miał wyglądać inaczej, a wyglądał tak, jak to wyżej opisałam. I wiesz co? W nosie z tym. Gdyby ten dzień miał być inny, toby był i już.
Dlatego pojechałam przed chwilą do Lidla i z okazji „idealnego dnia” kupiłam sobie kwiaty i zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze, czego normalnie nie robię, ale co tam!
NIE OGARNIAM. Lepiej Ci, kochana? Mam nadzieję, że tak.
Nie będę Ci radziła, jaka masz być, bo nie wiem. Jak Ty wiesz, to wspaniale! Napisz do mnie i mnie oświeć. Będę Ci wdzięczna po stokroć. Jak nie wiesz, to też napisz. Będzie nas dwie – tych, co NIE OGARNIAJĄ!
I dobrze.
Nieustająco Cię kocham i będę Cię motywować do tego, aby żyć pięknie i prawdziwie, ale proszę, nie oczekuj recepty na to, jak wszystko ogarnąć, bo… JA NIE WIEM.
KOCHAM CIĘ
Twoja Ania
PS Na zdjęciu wyróżniającym ten post jestem OGARNIĘTA, pomalowana, ubrana i tak dalej. Ale prawdziwe życie to nie zdjęcie na Instagram. Dlatego poniżej pokazuję prozę zwykłego życia <3
6 komentarzy
Witaj.
Tak czasem łatwiej po biadolić, że mamy gorzej niż inni. Często nie doceniamy tego co dał nam los- zdrowia, bliskich czy takich, hmmm zwykłych rzeczy jak schronienie i ciepły posiłek. Niestety widząc z pozoru idealne życie ludzi w internecie sami spędzamy się w to błędne myślenie…
Każdy z nas ma troski, smutki i gorsze dni. Ty nie jesteś wyjątkiem.
Aniu życzę Wam dużo zdrowia i pogodnych dni 🙂
P. S. Myślałam, że to test ciążowy, to dopiero byłaby nowina :*
Judytko, tulę Cię do serca, kochana. Mocno, mocno, mocno <3
Ale swietny post!!😀😀😀 Taki on… Życiowy 😁😁❤❤❤
<3 <3 <3
Witam,
Aniu przeczytałam wszystkie Twoje książki ☺️ jestem pod wrażeniem. Została mi ta ostatnia napisana przez Ciebie ☺️
Jesteś wspaniałą kobietą zresztą jak my wszystkie ☺️
Urodziłam się tego samego dnia co Ty☺️
Też jestem wysoce wrażliwa , za dużo myślę , czuje , rozkminiam, analizuje ….
Tak już mamy ☺️
Czasami nie ogarniam, czasami leniuchuje 😉
Mam męża , syna ( też na zdalnej nauce teraz ).
Pracuje zawodowo jako chemik w laboratorium ☺️
Czasami potrzebujemy trochę bałaganu w naszym poukładanym życiu . Damy radę , bo kto jak nie my ☺️
Pozdrawiam serdecznie 😃 ściskam mocno 😃
Siedzę pod kocykiem z ciepłą herbatą ☺️ chwila dla siebie 😉 buziaki Asia
Asieńko kochana, jak dobrze, że jesteś, że czytasz… Jesteś dla mnie wielkim darem. Dziękuję Ci za to. Przytulam Cię mocno <3